"Piąteczka" DnD

Dział z szeroko rozumianymi grami RPG

Moderatorzy:Avalanche, Elmo

Lukrecjusz
Osadnik
Posty:328
Rejestracja:2011-11-14, 20:57
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Lukrecjusz » 2012-01-13, 18:32

"Niech wskrzeszą Myrkula w 5 edycyjnym faerunie :<"

>>> Jak wskrzeszą Bhaala, to wskrzeszą D&D;) Tylko jak posprzątać fabularny bałagan po 4e? Użyć Ao hehe.

3e to była gra pod buildy, po co się oszukiwać, że nie. System CR (Challenge Rating) był dobry, ale chyba uczył graczy pierdzenia w stołek i nie myślenia. Co to za zabawa jak gracz wie, że jego build zniszczy każdego stworka o CR równym jego poziomowi. Niech gracz wie, że ZAWSZE może dostać w czapę, ale nie w stylu, że wyjmuje się Grazzta z kieszeni, pochłania ich Jubilex, czy po prostu pojawia się Orcus i robi z nich miazgę, tylko jakoś tak bardziej fabularnie. Przecież same Illithidy czy Beholderzy są już wystarczająco potężni, by niszczyć nawet mocarne drużyny. Jak to nie pomoże, to nada się sztuczka ze "sklonowaniem" postaci, czyli wystawiamy postacie graczy przeciwko nim. Cóż, Bezimienny pokonał siebie w trzech innych wcieleniach, ciekawe czy graczom by się udało pokonać siebie samych w choć jednym;)

Retroklony naprawdę są fajną sprawą - znudziłem się tłumaczeniem na przykład Robotici (o bardziej skomplikowanych systemach RPG nie ma co nawet mówić) jakimś dzieciakom/debilom/losowym graczom (mroczne czasy Częstochowy....), i postanowiłem napisać sobie GRĘ. Żaden wysiłek - "każdy" grał w Baldursa, Icewinda czy cokolwiek na tym silniku/mechanice, i zna jako-tako założenia gry. Więc wystarczy prosta mechanika, znane rozwiązania (miecz zadaje k8 obr, wojownik ma k10 HP na poziom, rouge rozbraja pułapki i się skrada, magiczny pocisk sam trafia za k4 i tak dalej), szkielet budowy postaci (moim zdaniem wystarczy 5 minut) i gramy! Bez durnego rozmyślania czy matka postaci była ćwierć-elfem ćwierć-orkiem, tylko od razu do rzeczy - "rodzinę wyrżnęły mi elfy i teraz się mszczę!".
Oczywiście jest kupa "oficjalnych" retroklonów jak OSIRIC czy inne, których nazw nie pamiętam, ALE, jako że nikomu się nie chce czytać, to darowałem sobie nauczenie ludzi retroklonowania. Skoro nie mogłem znaleźć normalnych graczy do normalnych gier, to po co dalej orać sobie psychę? Stąd wyniknął DUNGEON CRAWLER (jeszcze nie TM) - chęć pogrania "z biegu", z olaniem głębszej fabuły (nikt nie czytał podstawek) i radochą siekania stworów i robienia questów w znanych klimatach (wspomniane wcześniej gry).

Aż dziw mnie bierze jak czytam, że robiliście/znacie takie buildy z 3e, że pokonywaliście każde wyzwanie. Czy MP nie miał pomysłów na wrogów, czy naprawdę 3e było tak dziurawe, że do 10 poziomu miało sie superherosów?

Forvald
Arystokrata
Posty:1864
Rejestracja:2008-06-14, 01:58
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Forvald » 2012-01-13, 19:01

Nie no, nie przesadzajmy, ja tam zawsze miałem ciekawe walki w 3e, choć robiliśmy takie postacie że że rozwalały w pojedynkę standardowe drużyny kilka poziomów wyższe. Tyle że MG też robił przeciwników na takim poziomie, więc wszystko było ok, tym bardziej że mógł nie zgodzić się na jakąś klasę czy atut jeśli uznawał że fabularnie nie pasował. No i znając nasze postacie mógł przeprowadzać symulacje przed sesją :-P

No i do tego zawsze fabuła była ważniejsza i jak skopliśmy questa fabularnie to nawet wyrżnięcie wszystkich przeciwników w pień nic nie dawało...

Co do 5e to jestem tylko lekko ciekawy, i to bardziej od strony mechanicznej w którą pójdą, bo to co robią z fabułą zupełnie jakoś do mnie nie przemawia i nie widzę sensownego sposobu by to wyprostowali...
Ostatnio zmieniony 2012-01-13, 19:02 przez Forvald, łącznie zmieniany 1 raz.

ODPOWIEDZ