Opowiadanie zrodzone z przygody

Prozą o przygodzie z Warhammerem

Forum do publikowania własnych tekstów.

Moderator:Avalanche

baha47
Wędrowiec
Posty:4
Rejestracja:2015-08-19, 14:56
Lokalizacja:Łódź

Opowiadanie zrodzone z przygody

Post autor: baha47 » 2015-08-20, 14:28

Witam, za radą moda zakładam temat, gdzie chciałem zarzucić swoją twórczością. Jest to opisana przygoda z WH (na razie były 2 sesje) w formie opowiadania. Przedstawia ona sporą część naszych działań podczas spotkań WH i sytuacje do jakich, jako drużyna doprowadziliśmy.

Na dzień dobry krótki wstęp.

Karawana wolno toczyła się po suchej, jak wiór drodze wiodącej do Kislevu. Koła powozów podskakiwały na zaschniętej, gliniastej drodze wzbijając w powietrze tumany kurzu, który wchodził w każdy nieosłonięty otwór w ciele. Wyprawę stanowiło pięć wozów, z czego dwa pierwsze zostały naprędce przebudowane na jeżdżące, dwupoziomowe baraki z odkrytym dachem. Na trzech pozostałych jechały drewniane bale, siekiery i szczelnie zamknięte beczki. Tych ostatnich pilnował wysoki, o szpakowatych włosach elf. Resztę załogi stanowili drwale, ochrona podjazdu, rodziny z dziećmi, wędrująca hałastra, uciekinierzy i dziwki. Podróż przebiegała bez problemów i w zasadzie ochrona była nie potrzebna, jednak głównodowodzący karawaną Halbrecht wolał dmuchać na zimne. Od wielkiej wojny z Chaosem minęło trochę czasu, ale niedobitki potworów wciąż krążyły po kislevskich lasach.
- Halbrechcie, długo będziemy się jeszcze tak tłuc?
- Maksymalnie do tygodnia, o czym z resztą nie omieszkałem Ci wspomnieć wczoraj.
- Jest strasznie gorąco. Może byśmy zorganizowali jakiś postój.
- Yokasta. Przestań zawracać głowę i zajmij się czymś pożytecznym.
- Na przykład milczeniem. - dorzucił z nieukrywaną złośliwością woźnica pocierając ręką swój lewy policzek. Chłopak niesłusznie ocenił drobną dziewczynę i na poprzednim postoju próbował się dobrać do jej dolnych części ciała swoimi dolnymi częściami ciała. Skora do plotkowania blondynka okazała się jednak zacięta w obronie własnego dobra, czego przykład w kształcie dłoni czerwienił się na twarzy woźnicy.
Yokasta zbyła docinkę woźnicy, zgrabnie zeskoczyła z otwierającego kawalkadę wozu i przesiadła do drugiego w kolejce. Weszła na piętro i oparła się o burtę przysłuchując się uważnie chłopskim rozmowom. Zawód ciury obozowej, choć nie lubiła, kiedy do niej się tak zwracano, nauczył ją wyłuskiwania przydatnych informacji. Tutaj jednak nie działo się nic ciekawego. Dzieci psioczyły na brak zajęć, a kobiety plotkowały o głupotach tak przyziemnych, że Yokaście zachciało się rzygać. Postanowiła więc przyłączyć się do milczącego grona chłopów i robotników wydłubujących z nosa zapiaszczone smarki. Monotonną paplaninę kobiet przerwał krzyk stojącego na pierwszym wozie strażnika.
- Stać! Cały pochód stać! Żywo! Nie złazić z wozów. Gdzie się pchasz smarku?
Smarkiem okazał się mały chłopiec, który koniecznie chciał jako pierwszy dowiedzieć się, o co chodzi. Yokasta wstała zaciekawiona i przepchnęła się na początek swojego wozu. Przed nimi rozciągała się rzeka szeroka na pół strzału z łuku. Nad nią przebiegał drewniany most. Co jednak zdziwiło dziewczynę, przeprawa była w dobrym stanie, więc powód postoju musiał leżeć gdzieś indziej. Zauważyła to dopiero po chwili. Rzeczywiście, powód leżał twarzą do ziemi na brzegu plaży po ich stronie rzeki. Yokasta zaklęła, bo trup na szlaku nigdy nie wróżył niczego dobrego.
- Arien, Olo! Weźcie krasnoluda i idźcie zobaczyć ki diabeł wyrzucił na brzeg ścierwo.
Arien i Olo nie musieli drugi raz powtarzać krasnalowi polecenia. Ten stał już gotowy przed wozem opierając o swoje szerokie ramię jednoręczny młot. Czarna, jak smoła broda umazana w maślance falowała mu od delikatnego wiatru. Ruszyli żwawym krokiem w stronę plaży. To, co zobaczyli niespecjalnie zdziwiło ludzi, ale krasnolud zareagował nieskrytym parsknięciem. Takim, jakim obdarowuje się kogoś, o kim ma się dosyć niskie mniemanie. Ariena i Oli nie zaskoczyło zachowanie karła, bowiem na plaży leżał elf.


Proszę o pełną krytykę. Literówki, błędy logiczne, gówniane opisy czy cokolwiek znajdziecie, piszcie. Jęśli się spodoba i zaciekawi, wrzucę następny kawałek, który właśnie kończy się pisać.

Monet24
Wędrowiec
Posty:6
Rejestracja:2019-10-01, 14:36

Re: Opowiadanie zrodzone z przygody

Post autor: Monet24 » 2019-10-01, 16:05

Jestem pod wielkim wrażeniem. Brawo !

ODPOWIEDZ