Trefny lot BSG

relacja z gry

Dyskusje o grach planszowych, nowości, modyfikacje zasad.

Moderator:Avalanche

Awatar użytkownika
Gambit
Mieszczanin
Posty:779
Rejestracja:2009-03-04, 21:37
Lokalizacja:Wrocław

Trefny lot BSG

Post autor: Gambit » 2012-03-10, 22:57

Wrzucam tutaj swoją relację i liczę na to, że inni gracze opiszą to po swojemu. Jak kilka osób wrzuci swoje relacje, to wrzucimy to na główną

Z punktu widzenia Gambita, postać Cally

Nie lubię tej gry. Nie zrozumcie mnie źle, bardzo fajna mechanika i ekstra możliwości interakcji pomiędzy graczami, ale to co dzieje się z graczami podczas tej gry woła o pomstę do nieba, to znaczy krzyczą, wrzeszczą, przekrzykują się i to trwa dopóki któraś z pozostałych 30 osób w sali nie krzyknie, żeby przestali się pruć. Jednak usiadłem dzisiaj do gry, od mojej ostatniej partii sporo się zmieniło. Pojawiła się plansza z wielkim statkiem cylonów, na którym grupowała się flota nieprzyjaciół i mogli nas ścigać z tą siłą, oprócz tego widziałem planszę Caprici, ale nie korzystaliśmy z niej. Przede mną leżała jeszcze plansza Pegasus, z którą zagrałem wcześniej max jedną partię. Graliśmy w sześć osób, ja, Poulsen, Hypatia, Mela, Kuba i Marek. Kolejno byli to w grze: Cally (suport), Chief (support), Starbuck (pilot), Cain (military leader), Baltar (political leader?) i Boomer (pilot). Podejrzałem kartę lojalności i zobaczyłem rozkładającego ręce Gaiusa Baltara.

Więc nie jestem cylonem, przynajmniej na razie. Mela, Hypatia i Kuba to weterani BSG, nie wiedziałem jakie doświadczenie z tą grą ma Poulsen. Marek również ma dużo doświadczenia z tą grą, ale jego zachowanie podczas grania z góry umieszcza go na przegranej pozycji w stosunku do innych graczy. Przez głowę przechodzi mi myśl, że jeśli któreś z weteranów jest cylonem, a jest na to spora szansa, to gra będzie bardzo trudna, jeśli dwie z tych osób to cyloni, to z góry ludzie nie mają szans. Pod koniec wszyscy weterani byli cylonami, a jedynym błędem jaki zauważyłem w ukrywaniu się popełniła Mela, ale o tym później. Gra rozpoczęła się nieźle. Dość łatwo pokonujemy testy, gdzieś w tle przewija się słowo „sympatyk”, kojarzę, że to jakiś rodzaj lojalności, ale nie bardzo wiem o co chodzi. Uszkodzone statki dość szybko zostały naprawione dzięki wprawnym rękom techników, a piloci rozpoczęli eskortowanie cywilnych statków poza planszę. Marek chwyta za instrukcję niepewny jakiś zasad i zaczyna ją wertować. Ah, zapomniałbym – prezydentem zostaje Kuba, z Baltarem, Admirałem Mela, jako Caine, a Hypatia dorwała się do CAGa. Grubo. Kuba niemal od samego początku teleportuje się na statek prezydencki, a Caine rozpoczyna ostrzał Cylońskich pojazdów z pokładu Pegasusa. Pegasus dostaje jedno trafienie i nie działa jedna z jego lokacji (druga od lewej). Pozostaje zniszczona do momentu, w którym statek pani admirał staje się dryfującym w przestrzeni złomem. Kolejne kryzysy od samego początku pokonujemy niemalże bez problemu. Ledwo co pojawił się na BSG robot przeciwnika, a już kartami prezydenckimi został usunięty. Nie wiem kto jest cylonem. Niemal w każdym teście kryzysów pojawiają się dwie karty nie pasujące kolorem, ale ostatecznie uważam, że są to karty z destiny decku. Tracimy dwa raptory. W którymś momencie obok statku pojawia się kilka myśliwców nieprzyjaciela. Marek zerkając znad instrukcji mówi, że mógłbym przenieść Cally do lokacji aktywującej nasze myśliwce i odtransportować zagrożony statek cywilny poza planszę, co też uczyniłem. W następnej rundzie celny pocisk nieprzyjaciela niszczy tą lokację i przenosi moją postać do ambulatorium. Marek znalazł jakąś zasadę statku matki, która wnosiła do gry tyle co deszcz za oknem, ale gęstsze komentarze skończyły się zabraniem mu instrukcji. Odmówił dalszej gry, co oczywiście było tylko czczą groźbą. Po chwili znów ma instrukcję w ręce. Mela mu ją oddała, popełniając jedyny błąd, od tej pory powinienem wiedzieć na pewno że jest cylonem. Bycie w ambulatorium przewrotnie nie robiło mi dobrze, bo mam tylko jedną kartę, a w szpitalu mogę dobierać tylko jedną kartę. Kiedy tura dochodzi do Meli odpala ze zdolności Brzytwy skok i rozdaje pozostałe karty lojalności. Jesteśmy w połowie drogi, a wszystkie statystyki ludzi są niebieskich polach. Nieźle, może się uda. Niestety, to oznacza że sympatyk działa na rzecz cylonów. Sympatyka dostała Mela, odkrywając swoją tożsamość i przekazała kartę cylona Kubie (nie wiedzieliśmy o tym to wyszło później). Zaczyna się powolny upadek ludzkości. Kolejne statki cywilne są niszczone, a flota cylońska już tylko rośnie i coraz szybciej nas dogania. Kiedy Cally wychodzi z ambulatorium niemal od razu kieruje się na Pegasusa strzelać do nadlatującej floty przeciwnika. Udało się zniszczyć 2 wrogie statki. W następnym teście umiejętności wyrzucam obie karty z ręki o łącznej wartości 7 żeby zdać test. Pozostali cyloni aktywnie przeszkodzili, ponieważ skończyliśmy test z wynikiem 1. Kolejne statki cywilne wylatują w powietrze. W następnej rundzie celny strzał posyła moją postać ponownie do ambulatorium, gdzie po kolejnym wyjściu wróciła stosunkowo szybko. Tak jest, przez trzy swoje tury dobierałem po 1 karcie. Po jakimś czasie Hypatia ujawniła swoje cylońskie oblicze i wykorzystała otaczające BSG statki by przeprowadzić atak na cywilnych. W tej samej kolejce dobił ludzi Kuba rzucając rozkaz, który zniszczył ostatnie dwa statki cywilne. Ludzie byli bez szans, rządzeni przez robotów i pokonani przez robotów. Tragedia. Może bym nie czuł takiego żalu, gdyby nie to, że przez ważniejszą część gry nie wyszedłem w liczbie kart na ręce powyżej dwóch. Uważam też, że brak precyzyjnej znajomości wszystkich zasad i kart zuboża możliwości gracza. Muszę jednak przyznać, że wracając do domu po tej partii myślałem co poszło nie tak. Jedyna co mi przyszło do głowy to to, że zamiast aktywnie walczyć o politykę i admiralicję pełniliśmy wszyscy swoje role. Następnym razem będę bardziej szczegółowo śledził sposób wybierania postaci, a także doczytam instrukcję z podstawki. Może pójdzie lepiej.
Ostatnio zmieniony 2012-03-11, 15:59 przez Gambit, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
kaimada
Szlachcic
Posty:1418
Rejestracja:2009-11-24, 21:14
Lokalizacja:ten fenomen?

Post autor: kaimada » 2012-03-10, 23:02

Through the airlock!
"You'd shoot a man in the back?"
"Well, it's the safest way, isn't it?"

“Co powiedział Xerxes do Leonidasa? - Pan tu nie stał!”

Awatar użytkownika
Hypatia
Mieszczanin
Posty:679
Rejestracja:2010-02-18, 00:20
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Hypatia » 2012-03-11, 01:15

W takim razie dla kontrastu opinia Cylona. Jak na niedoświadczonego gracza, Gambit radził sobie rewelacyjnie - przynajmniej dopóki nie przeprowadził się na stałe do Ambulatorium. Co zdołaliśmy ukradkiem popsuć, to on naprawiał. Gra była dla ludzi o tyle ciężka, że nie zwracali uwagi na to, co się działo wokół nich. Jeszcze przed ujawnieniem się Mela tak subtelnie komplikowała ludziom życie, że niemal od razu wiedziałam, że obok mnie siedzi mój sojusznik. Ludzie nic nie zauważyli.

Na początku szło ludziom łatwo, bo Cyloni nie chcieli budzić podejrzeń. Zresztą zwykle najlepszą taktyką na początku jest gra zachowawcza i badanie terenu. Kilka razy poleciały w moją stroną (głównie ze strony Marka i Poulsena) oskarżenie o bycie Cylonem, ale nikt ani mnie nie sprawdził, ani nie przyłożył ręki do możliwej egzekucji mojej postaci. Nawet kiedy w jednym kryzysie zadeklarowałam możliwość niewielkiej pomocy, a potem dołożyłam sześć kart (same na minus), nikt nawet nie mrugnął. Ludzie po prostu nie patrzyli, co się dzieje.

Myślę też, że nie poszłoby Cylonom tak gładko, gdyby nie to, że karty Cylonów i sympatyka trafiły się wszystkim graczom trzymającym władzę. Mela, od początku partii będąc Cylonem (a zarazem admirałem), po czwartym parseku otrzymała kartę Sympatyka, więc swoją cylonską lojalkę przekazała siedzącemu obok niej Kubie - prezydentowi. Uprawnienia admirała (a wiec i wybór destynacji po najbliższym skoku) przypadł mnie, drugiemu Cylonowi, w dodatku CAGowi. Naturalnie nie pozwoliłam Galactice polecieć dalej niż o jeden parsek, ale i tu nikt nie zakwestionował mojej decyzji. Jako że Galactica oberwała już kilka uszkodzeń, a biedny Pegasus od kilku tur dryfował sobie w formie smutnego wraku, ujawniłam się jako Cylon i dołożyłam Galactice jeszcze dwa uszkodzenia, których sam jeden Gambit nie zdołałby naprawić w swojej turze (a pozostali ludzcy gracz enie mieli odpowiedniej zdolności). Zresztą do tury ludzi nawet nie doszło. Siedzącą obok mnie Mela zlikwidowała kilka statków cywilnych, a Kuba położył wisienkę na torcie, dobijając ludzką flotę kryzysem, którego nasi przeciwnicy, ubodzy w karty, nie byli w stanie zdać.

Myślę, że w tej rozgrywce główny wpływ na wygraną Cylonów miało nie tyle doświadczenie grających (lub jego brak), co rozsadzenie graczy przy stole (trzech Cylonów siedziało jeden obok drugiego - ludzie nawet nie mieli kiedy odetchnąć). Drugi powód to ignorowanie znaków, że pośród nas jest Cylon ("ooo, ktoś dorzucił trzy zielone, ciekawostka"), a trzeci powód to to, że nie było żadnej bitwy o władzę. Jaqob-Baltar jest prezydentem? Ale ciągnął więcej lojalek! Hmm, no trudno, widać tak musi być. "Hypatia, przekaż mi CAGa." "Nie." "Hmm, OK."
"You're just jealous because the voices only talk to ~me~."

"Może mój problem tkwi w tym, że jestem cylon hejterem. O przepraszam, tosterosceptykiem."

Awatar użytkownika
Jaqob
Mieszczanin
Posty:430
Rejestracja:2008-06-05, 16:39
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Jaqob » 2012-03-11, 13:45

Ja napiszę po południu jak to wyglądało z mojego punktu widzenia.
A co do trzech zielonych - to moja sprawka. Jeszcze będąc ludziem pomyliłem po prostu kolory wykładanych kart ;D
Skobel: Spróbuj tego, nie powinno pomóc

Awatar użytkownika
GoodNecromancer
Przewodniczący SMF
Posty:1290
Rejestracja:2009-01-31, 20:35
Lokalizacja:Łódź

Post autor: GoodNecromancer » 2012-03-17, 01:37

Hypatia pisze:
Na początku szło ludziom łatwo, bo Cyloni nie chcieli budzić podejrzeń. Zresztą zwykle najlepszą taktyką na początku jest gra zachowawcza i badanie terenu. Kilka razy poleciały w moją stroną (głównie ze strony Marka i Poulsena) oskarżenie o bycie Cylonem, ale nikt ani mnie nie sprawdził, ani nie przyłożył ręki do możliwej egzekucji mojej postaci."
Kaimada z wami nie grał. Już by On tam zagłosował to, co trzeba, nawet stosownego linka przecież umieścił...
sądząc z Waszych opisów, to ludziom się wybitnie nie poszczęściło i zadziałał efekt synergiczny. Nie dość, że Cyloni siedzieli obok siebie, to jeszcze piastowali kluczowe funkcje. Do tego ludzie nie zwracali uwagi na wszystko, na co powinni, do tego jak jeden z ludzi przesiedzi w ambulatorium kilka rund i będzie miał mało kart, a do tego Sympatyk po stronie Cylonów - to gleba!
I tak, mam wrażenie, było w tej rozgrywce.
Necro
aka
Good Necromancer

Awatar użytkownika
RansomStark
Członek Wewnętrznej Rady
Posty:773
Rejestracja:2009-06-03, 17:01
Lokalizacja:Łódź

Post autor: RansomStark » 2012-03-17, 12:00

spojrzałem na to co jest na stronie głównej - wszystko fajnie, ale gdzie są jakieś fotki ? osoba z zewnątrz zobaczy długi tekst i pomyśli - Too Long, Didn't Read - a jakieś zdjęcia z rozgrywki na pewno by zachęciły do czytania

Awatar użytkownika
GoodNecromancer
Przewodniczący SMF
Posty:1290
Rejestracja:2009-01-31, 20:35
Lokalizacja:Łódź

Post autor: GoodNecromancer » 2012-03-17, 12:34

Prawdziwy fan BSG przeczyta!
Necro
aka
Good Necromancer

Awatar użytkownika
kaimada
Szlachcic
Posty:1418
Rejestracja:2009-11-24, 21:14
Lokalizacja:ten fenomen?

Post autor: kaimada » 2012-03-18, 00:08

Ja proponuje wrzucić filmik.





Link już podałem parę postów temu.
"You'd shoot a man in the back?"
"Well, it's the safest way, isn't it?"

“Co powiedział Xerxes do Leonidasa? - Pan tu nie stał!”

Awatar użytkownika
Hypatia
Mieszczanin
Posty:679
Rejestracja:2010-02-18, 00:20
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Hypatia » 2012-03-18, 01:34

Dzisiaj natomiast graliśmy w The Resistance i dziwnym trafem znowu dokładnie ten sam skład był agentami... I ponownie siedzieliśmy koło siebie. :shock:

Natomiast w dzisiejszej rozgrywce w BSG walka była baaardzo wyrównana. Graliśmy w siedem osób, z trzema Cylonami, więc rozgrywka od początku była trudna, ale do samego końca było naprawdę epicko. Cyloni wygrali niemal w ostatnim momencie (siedzieli obok siebie; trzy pod rząd przesunięcia Centuriona na abordażu - szach i mat), ale muszę przyznać, że dawno nie grałam z tak mocną ekipą po stronie ludzi.

Prezydent (nowy gracz) podejmował świetne decyzje, heroicznie odzyskując paliwo, gdy po niefortunnych kryzysach spadło nam na 1, a przed nami były jeszcze dwa skoki. Znakomicie zagrywane rozkazy prezydenckie, które ratowały nam skórę, naprawiały szkody i pozwalały grać z cylońska flotą w ciuciu-babkę. Decyzja o poświęceniu CAGa, aby choć jeden gracz był "pewny", a następnie piękna egzekucja jednego z Cylonów prosto przez airlock.

Cylonom gratuluję zwycięstwa i dobrej rozkminy z Centurionem, a ludziom świetnego kombinowania , które wielokrotnie uchroniło Galacticę przed zgubą - to była jedna z najlepszych partii, jakie dane mi było rozegrać.
"You're just jealous because the voices only talk to ~me~."

"Może mój problem tkwi w tym, że jestem cylon hejterem. O przepraszam, tosterosceptykiem."

Awatar użytkownika
Gambit
Mieszczanin
Posty:779
Rejestracja:2009-03-04, 21:37
Lokalizacja:Wrocław

Post autor: Gambit » 2012-03-18, 17:47

Poprawiłem wpis z BSG dodając trochę koloru. Jest też wpis odnośnie ostatniego turnieju Inwazji.

Awatar użytkownika
Hypatia
Mieszczanin
Posty:679
Rejestracja:2010-02-18, 00:20
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Hypatia » 2012-03-19, 02:55

Bardzo fajnie to wygląda. :-)
"You're just jealous because the voices only talk to ~me~."

"Może mój problem tkwi w tym, że jestem cylon hejterem. O przepraszam, tosterosceptykiem."

ODPOWIEDZ