Najlepsza gra dla 2 osób (subiektywnie)

czyli na pochybel partnerowi

Dyskusje o grach planszowych, nowości, modyfikacje zasad.

Moderator:Avalanche

Awatar użytkownika
Janusz
Osadnik
Posty:348
Rejestracja:2016-11-10, 14:29
Lokalizacja:Łódź

Najlepsza gra dla 2 osób (subiektywnie)

Post autor: Janusz » 2017-03-27, 14:33

W tym temacie opisujemy grę, w którą możemy grać wyłącznie na dwie osoby; grę, którą według nas należy wspomnieć w tym temacie.


Ja przywołam w tym temacie Magiczne Piksele (Waleczne Piksele).

"Waleczne Piksele to taktyczna gra karciana dla dwóch graczy. Każdy gracz dowodzi jednym z oddziałów wojowników, które stają naprzeciwko siebie do walki. Podczas gry gracze będą zbierać swoje jednostki wokół wybranego dowódcy, a następnie będą wykonywać ataki, wydawać rozkazy i korzystać z umiejętności jednostek, żeby zyskać przewagę i pokonać oddział przeciwnika."

Leci już trzeci rok, a ja dalej ciągle wracam do niej z przyjemnością. Po "złapaniu fazy" na ów tytuł nie było dnia, żeby nie pograć przynajmniej raz w nią; a na razie się nie kończyło. Gra składa się z dwóch identycznych talii po 25 kart. Ktoś, kto nie zna tej pozycji pomyśli - i to wszystko? Diabeł tkwi w szczegółach - otóż każdą kartę możesz zagrać na 5 sposobów. Wprowadza to multum możliwości poprowadzenia rozgrywki, której celem jest zamordowanie dowódcy oddziału. Skoro już o dowódcy mowa - każdy dowódca wprowadza bonus dla naszego oddziału, który modyfikuje normalne zasady z instrukcji i dzięki temu gra staje się ciekawsza, ale również trudniejsza. Osobliwe jest to, że poległa jednostka nie znika tak po prostu z pola gry ("no chyba, że nie"), ale przemienia się w zwłoki, które też coś znaczą (np. u któregoś dowódcy zwłoki mogą atakować, a inny dowódca mówi, że nie możesz ich usuwać za pomocą akcji; normalnie trzeba poświęcić akcję, by usunąć zwłoki i w ten sposób zrobić miejsce dla nowej jednostki).

Sama rozgrywka jest stosunkowo prosta i równie łatwa w tłumaczeniu. To jedna z tych gier, których zasady opanujesz w pięć minut, chociaż aby osiągnąć mistrzowski poziom musisz trochę pograć i zapoznać się z talią.

Plusy:
+ niska cena
+ bardzo regrywalna
+ minimalistyczna
+ styl, grafika a'la pikseloza
+ łatwa w przechowywaniu/transporcie (małe pudełko)
+ w instrukcji nie widzimy słynnej frazy "planszę umieścić na środku stołu"

Minusy:
- trzeba dobrze zrozumieć zasady gry
- trudno znaleźć przeciwnika, który po kilku przegranych z rzędu chce z Tobą grać dalej w tę grę
Ostatnio zmieniony 2017-03-27, 21:50 przez Janusz, łącznie zmieniany 1 raz.
Quidquid latine dictum sit, altum videtur.

Awatar użytkownika
BLU
Osadnik
Posty:189
Rejestracja:2016-09-21, 08:09
Lokalizacja:Łódź

Post autor: BLU » 2017-03-27, 21:40

Czułbym się źle wybierając tylko jedną grę, którą miałbym nazwać najlepszą grą dwuosobową. Z tego też względu postanowiłem wyodrębnić 3 różne kategorie i trochę się rozpisać.

Najlepszą grą dwuosobową, którą można również grać na inną liczbę graczy jest Robinson Crusoe: Przygoda na Przeklętej Wyspie.

Jest to gra, której w sposób wręcz niesamowity udało się solidne mechanizmy wywodzące się typowo z gier euro przyodziać prawdziwie namacalną tematykę. W grze znajdziemy zarówno zarządzanie akcjami oraz surowcami wywodzące się z eurosucharków oraz moce specjalne postaci i losowość determinowaną kośćmi często będące podstawami gier amerithrash. Poza tym rozgrywka za każdym razem jest inna poprzez mnogość scenariuszy (6 w wersji podstawowej, 5 w dużym dodatku i 2 jako mniejsze dodatki), jak również poprzez przygody, które poza efektem natychmiastowym mogą mieć swoje konsekwencje w dalszej rozgrywce. Szata graficzna jest świetna, a komponenty w nowej wersji również stoją na wysokim poziomie. Cała ta otoczka nie zmienia jednak faktu, że gra jest po pierwsze trudna, a po drugie dosłownie boli, gdyż każdy drobny błąd może być początkiem lawiny dalszych problemów. Z tego też względu uważam, że gra jest najlepiej zbalansowana na 2 graczy i w tej konfiguracji sprawia najwięcej funu.

Najlepszą dwuosobową grą kolekcjonerską (a dokładniej living card game) jest Android: Netrunner.

Bardzo asymetryczna gra konfrontacyjna, która posiada swoje podstawy w mechanizmach euro. W dystopijnej, cyberpunkowej przyszłości toczy się odwieczna walka o informacje między korporacjami, które chcą te informacje zatrzymać tylko dla siebie, a runnerami, czyli swojego rodzaju hackerami, którzy widzą interes w ich wykradzeniu. Całość rozgrywki opiera się o rozbudowę serwerów i broniących ich zabezpieczeń w przypadku korporacji lub sprzętu i kontaktów w przypadku runnerów oraz duża dozę blefowania, rozpracowywania przeciwnika i podejmowania słusznego ryzyka w celu osiągnięcia jednego z kilku alternatywnych warunków zwycięstwa. Tutaj również ilustracje gry stoją na najwyższym poziomie.

Jedyną rzeczą, do której mogę się przyczepić w tej grze jest brak klarowności zasad oraz bardzo tematyczna i nierzadko przeszkadzająca w rozgrywce nomenklatura gry.

Natomiast najlepszą grą czysto dwuosobową, która przy okazji nie jest kolekcjonerska, jest 7 Cudów Świata: Pojedynek.

Bardzo zgrabna niewielka gra, która jednocześnie w interesujący sposób przeniosła mechanikę draftu ze swojej większej poprzedniczki na warunki czysto dwuosobowe i przebiła ją zarówno pod względem rozgrywki jak i popularności. Gra pozwala poczuć klimat rozbudowy swojej własnej małej cywilizacji poprzez zdobywanie surowców i pieniędzy umożliwiających dalszą rozbudowę budynków cywilnych, handlowych, naukowych, militarnych, czy wreszcie tytułowych cudów. W trakcie rozgrywki gracze często postawieni są przed ciężką decyzją między wykonaniem ruchu, który jest dla nas bardzo korzystny, ale jednocześnie pomaga przeciwnikowi lub zadowoleniem się akcją mniej opłacalną, która jest bardziej nastawiona na utrudnienie gry przeciwnikowi. Na dodatek tego wszystkiego, gra pozawala na osiągnięcie zwycięstwa na trzy różne sposoby i dobre wykorzystanie tej możliwości może sporo namieszać w planach przeciwnika. I tutaj zdaje się, że się powtórzę, ale oprawa graficzna gry również jest niesamowita, chociaż bardzo często w grze bywa pomijana.

Zdaję sobie sprawę, że wyszła mi z tego ściana tekstu, ale nie będę ukrywał mojego uwielbienia dla gier dwuosobowych. Na przyszłość polecam trochę bardziej precyzować omawiane tematy ;-)
Ostatnio zmieniony 2017-03-27, 21:41 przez BLU, łącznie zmieniany 2 razy.
"What a lonely agony, the memory of memories lost."

Awatar użytkownika
Waymar
Mieszczanin
Posty:447
Rejestracja:2012-07-20, 20:45
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Waymar » 2017-03-29, 12:35

Zgadzam się z BLU, że "7 cudów świata: Pojedynek" to jedna z lepszych, typowo dwuosobowych gier. Nie miałem okazji rozegrać jeszcze wielkiej liczby partii, ale to pewnie się z czasem zmieni. To szybka gra, za każdym razem starcie wygląda trochę inaczej, trzeba się zdrowo nakombinować. A przy tym można ją rozłożyć nawet na małym stoliczku stojąc w obsłudze ŁPGa :) Robinson też jest świetny, ale w założeniu ten temat ma być tylko o grach przewidzianych jedynie na dwie osoby, pominę go więc.

Natomiast moją zdecydowanie ulubioną grą na dwie osoby, jest "Zimna Wojna" (Twilight Struggle). Nie przypadkiem przez wiele lat znajdowała się na pierwszym miejscu w rankingu na boardgamegeek.com A i teraz cały czas jest na podium. To naprawdę złożona strategia, w której można poczuć klimat zimnowojennej paranoi. Zasady nie są strasznie trudne do opanowania, ale by poznać dobrze wszystkie taktyki i możliwe zagrania, trzeba się mocno zagłębić. Do czego bardzo zachęcam :)
Wiem, że nie każdemu będzie pasowała, ale jeśli ktoś będzie chciał spróbować, to na sobotnich spotkaniach bardzo chętnie wyjaśnię zasady. Do grania też oczywiście jestem chętny - ostatnio z Rafałem mieliśmy okazję kilka partii rozegrać :)

sympara'menoi
Szlachcic
Posty:812
Rejestracja:2013-12-17, 01:27
Lokalizacja:Łódź

Post autor: sympara'menoi » 2017-04-04, 22:18

Zaskakująco rzadko gram w gry wyłącznie na 2 osoby, więc nie potrafiłabym niczemu takiemu nadać tytułu swojego lidera. Ale pozwolę sobie skorzystać z kategorii Blu "najlepsza gra dwuosobowa wykonalna też na inną ilość graczy". I dzięki temu bez najmniejszych wątpliwości wskażę mojego ulubieńca: Mage Wars Arena.

Według pudełka, w tę grę można grać do 4 osób - jednak zdaniem BGG dwa jest domyślną liczbą i nawet ja traktuję więcej tylko jako wariant dla spragnionych dodatkowego wyzwania (i dłuuugiej rozgrywki).

Pojedynek magów. Temat wyświechtany, lecz tutaj doprowadzony do perfekcji. Karcianka, lecz w przeciwieństwie do wielu pozornie podobnych - nie tylko toczy się na planszy (4x3 pola), ale przede wszystkim jest całkowicie pozbawiona losowości przy doborze kart.
Jako magowie, wstępujemy na arenę, by toczyć śmiertelny bój, początkowo wyposażeni jedynie w swoje księgi czarów. To z nich będziemy przywoływać sojuszników, ekwipunek... W praktyce księgą jest klimatyczny klaser, z którego co rundę jego posiadacz wyciąga 2 karty - swoje jedyne opcje do zagrania w kolejnych ruchach. Taka mechanika bardzo mocno przesuwa nacisk z "liczenia na łut szczęścia" na taktyczne spekulacje ruchów przeciwnika i najwłaściwszych kontr.

Skojarzenia z MtG, Ashes lub Summoner Wars mogą być mylące. Mage Wars jest dłuższą i bardziej złożoną grą. Ma dłuży próg wejścia: tłumaczenie zasad trwa ponad 2 godziny, a i to przy założeniu, że jest odbiorca jest ogólnie ograny. Jednocześnie należy do tych gier, w których wyraźnie nabiera się doświadczenia - przez pierwsze partie początkujący nie ma szans ze starym wyjadaczem, chyba że nadrobi wysoce przenikliwą inteligencją.

Pomimo poziomu zaawansowania i mnogości słów kluczowych... zasady są zaskakująco intuicyjne. Każda regułka jest tak dobrana, by jej nazwa lub opis zgrywała się mocno z tym, co odbieramy na planszy. Począwszy od bardziej elementarnych (typu: latających stworzeń nie dosięgają te stojące na ziemi), aż po smaczki (stworzenia popchnięte na ścianę nie zatrzymują się tak po prostu, ale nabijają sobie guza).
I co tu ukrywać, to jedna z najbardziej ameritrashowych gier, w które zagrałam. Potrafi tworzyć sceny, których się nie zapomina. Jak wtedy, kiedy mój przeciwnik niechcący popełnił samobójstwo poprzez detonację swojego goblina...

No i nie mogę nie wspomnieć, że wśród sztandarowych cech Mage Wars jest "customizable". Na wyższym etapie znajomości gry gracze mogą bardzo elastycznie projektować swoje talie... a frajda, jaką to sprawia, jest porównywalna z samą rozgrywką.

Wiem, że ilość peanów powyżej jest niemal karygodna, ale po tym, jak bardzo wkręciłam się w ten tytuł, czuję się po części usprawiedliwiona. Po niemal 30 partiach ciągle nie mam dosyć. Choć mam świadomość, że nie każdemu mogłabym tę grę polecić, ponieważ rozwija skrzydła przy odpowiednim poziomie zaangażowania i na pewno nie nadaje się na "grę z doskoku", czyli do zagrania z każdym i w przypadkowym momencie.
symparanekromenoi

Awatar użytkownika
Krakov
Arystokrata
Posty:2086
Rejestracja:2010-07-27, 21:44
Lokalizacja:Stąd

Post autor: Krakov » 2017-05-08, 19:51

Fanom "Zimnej Wojny" chciałbym przypomnieć, że mamy też coś takiego jak "1989: Jesień Narodów", która jest - z tego co wiem - grą o bardzo zbliżonej mechanice. Nie ma lotu w kosmos, nie ma poziomu DEFCON, trochę inaczej się punktuje.

Gdyby ktoś chciał zagrać to dajcie znać - przyniosę na spotkanie, bo aktualnie zalega u mnie.
Kto chce, znajdzie sposób. Kto nie chce, znajdzie powód.

Awatar użytkownika
Waymar
Mieszczanin
Posty:447
Rejestracja:2012-07-20, 20:45
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Waymar » 2017-05-10, 14:00

Zgłaszam się, chętnie bym kiedyś spróbował :)

Awatar użytkownika
GoodNecromancer
Przewodniczący SMF
Posty:1289
Rejestracja:2009-01-31, 20:35
Lokalizacja:Łódź

Post autor: GoodNecromancer » 2017-05-12, 15:39

Ja kiedyś z Jacobem (proponuję zmienić mu ksywę na Ghost) grałem w planszówkę World oF Worcraft (Board game, w tym wielkim pudle, a nie fantasy game w nieco mniejszym). I ona chyba wyłąćznie jest dobrze zbalansowana i do ogarnięcia , gdy jeden gracz gra przeciw drugiemu i każdy prowadzi 2 postaci. Bo tam sie gra max 3 postacie vs 3 postacie, ale w takiej wersji mija się to z celem, bo jak każdy prowadzi 1 postać to średnio co pół godziny coś będzie przez 5 minut robił. Ale jak gram solo i dwoma postaciami - jedną za mało, a trzema za dużo, bo gra jest zbyt łatwa - to nawet jakoś to idzie - znacznie szybciej i, co ważne, wówczas trochę trudniej jest robić questy na planszy, ale dzięki temu stanowią one większe wyzwanie. Oczywiście w trakcie gracze mogą toczyć walkę postać kontra postać, ale nie zabiją swych postaci, a jedynie opóźnią ich dalsze działania. A chyba robi się jakiś poważniejszy quest końcowy.
W to w takiej wersji, gdzie gram dwoma postaciami przeciw graczowi grającemu dwoma postaciami, to bym nawet zagrał...
Necro
aka
Good Necromancer

Awatar użytkownika
Majax93
Wędrowiec
Posty:101
Rejestracja:2013-04-09, 15:03
Lokalizacja:łódź

Post autor: Majax93 » 2018-01-03, 23:22

ja preferuję gry które nie trwają za długo ale trzeba się nakombinować i tak oto polecam trzy pozycje-
Shoten Totten- każdy gracz staje na czele wioski i starając się utworzyć z kart najmocniejsze grupy próbujemy przejąć kamienie graniczne. Gra nie trwa długo, trzeba się nakombinować i instrukcja jest świetnie napisana.
Gejsze- takie krótsze Shotten Totten, tu próbujemy pozyskać względy gejsze dając im podarki. Gracz ma tylko cztery akcje i po wykorzystaniu każdej z nich kończy się runda. Również trzeba pomyśleć :)
Haru Ichiban- Tu każdy z graczy jest ogrodnikiem, jeden starszym a drugi młodszym każdy z ogrodników dysponuje 8 żetonami kwiatów z numerami od 1 do 8, z czego trzy z nich losuje i dobiera na rękę na początku gry. 16 liści Nenufarów rozstawianych jest na stawie o powierzchni 5x5 pól. Takie trochę szachy jak dla mnie- lubię szachy :) Powodzenia
Maya

ODPOWIEDZ