Opowiadanka by Poulsen

Forum do publikowania własnych tekstów.

Moderator:Avalanche

Awatar użytkownika
Poulsen
Osadnik
Posty:317
Rejestracja:2010-02-24, 12:52
Lokalizacja:Łódź

Opowiadanka by Poulsen

Post autor: Poulsen » 2013-01-01, 18:38

Witam wszystkich, zgodnie z noworocznym postanowieniem, w ramach ćwiczenia pisarskich muskułów przez cały rok 2013 zamierzam pisać jedno krótkie opowiadanie na miesiąc. Jako, że najwyższy czas przestać pisać do szuflady, uznałem, że warto by było się nimi podzielić z resztą smerfów. Opowiadania będą zazwyczaj w konwencji sci-fi/fantasy, będę też starał się trzymać limitu dziesięciu stron długości, chyba, że coś nagle zacznie się samoistnie rozrastać do większych rozmiarów. Będę wdzięczny za wszelkie komentarze, tak negatywne jak i pozytywne. Mam nadzieję, że od czytania moich dzieł nie rozbolą was zęby :3

Na początek coś krótkiego, napisanego jeszcze w roku ubiegłym:

Fire in the hole!
Chicken is delicious because it is without sin.

Awatar użytkownika
Gambit
Mieszczanin
Posty:779
Rejestracja:2009-03-04, 21:37
Lokalizacja:Wrocław

Post autor: Gambit » 2013-01-01, 23:09

Przeczytałem, podobało mi się :-) Bardzo wyraźna bohaterka, może niekoniecznie rodzaj osoby, której losy bym chciał śledzić, ale opisana super.

Niektóre zdania złożone zwróciły moją uwagę, bo mogło by ich po prostu nie być. Jutro jak przyjrzę się dokładniej to pewnie nawet będę mógł podać jakieś przykłady.

Awatar użytkownika
Poulsen
Osadnik
Posty:317
Rejestracja:2010-02-24, 12:52
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Poulsen » 2013-01-02, 18:00

Zdania złożone, my old nemesis... Dzięki za opinię, czekam na więcej ^^

Dodatkowa informacja: cześć opowiadań, podobnie jak powyższe, będą w klimacie dziejącego się we współczesnej Łodzi urban fantasy - takie małe uniwersum, które kiedyś sobie wykoncypowałem.
Chicken is delicious because it is without sin.

Awatar użytkownika
Gambit
Mieszczanin
Posty:779
Rejestracja:2009-03-04, 21:37
Lokalizacja:Wrocław

Post autor: Gambit » 2013-01-02, 18:48

No to obiecane szczegóły, które udało mi się wychwycić i wzbudziły moje wątpliwości:
Okna wyrwano, usuwając groźbę powstania ostrych szklanych odłamków, armaturę i orurowanie wypruto i wycięto gdzie tylko się dało, miedzianą instalację elektryczną pieczołowicie wydłubano za ścian.
Tak naprawdę to są trzy oddzielne zdania. Sądzę, że nie ma potrzeby ich oddzielać.
Kończyła już swoją pracę, kreda, przy pomocy której nanosiła na tynk złożone wzory, skróciła się do mizernego ogryzka, ubieliła w kilku miejscach jej roboczy strój.
Przecinek po słowie kreda chyba zbędny, a bardzo zaburza odczytanie dobrej informacji.
Pozostała jej do wykonania ostatnia pieczęć, ostatni okrąg z wpisaną weń dziewięcioramienną gwiazdą, od którego odchodziły we wszystkich kierunkach linie wyznaczające miejsca, w których eksplozja rozerwie mury.
Powtórzenie. Weń? Trochę to słowo zalatuje archaizmem przy tego typu narratorze. To samo dotyczy słowa żywot w późniejszej części tekstu. Narrator zamiast grzecznie stać za światem przedstawionym wychyla swoją siwą czuprynę i pokazuje się czytelnikowi (chyba że taki był plan od początku, ale nigdzie więcej nie widziałem żeby się jakoś odsłaniał).
Wiedziała, że jej ekipa skończyła już kreślić odpowiednie wzory w pozostałych częściach bloku – teraz pozostało już tylko podpalić lont, jeśli można to tak nazwać.
Tutaj narrator oddaje pałeczkę czytelnikowi. Nie jestem pewien czy to błąd, po prostu to jakby nagle narrator zwrócił się bezpośrednio do czytelnika. "Hej, Ty, a co powiesz na to?"
Kiedy wyszła na zewnątrz uderzył ją wiatr, łopoczący w wielkich plandekach, którymi okryto budynek, aby ograniczyć rozmiary mającej powstać chmury pyłu
Łopotał w środku plandek? Czy łopotał plandekami?
Ostatnio zmieniony 2013-01-02, 18:49 przez Gambit, łącznie zmieniany 1 raz.

Awatar użytkownika
Poulsen
Osadnik
Posty:317
Rejestracja:2010-02-24, 12:52
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Poulsen » 2013-01-02, 19:18

Okna wyrwano, usuwając groźbę powstania ostrych szklanych odłamków, armaturę i orurowanie wypruto i wycięto gdzie tylko się dało, miedzianą instalację elektryczną pieczołowicie wydłubano za ścian.
Tak naprawdę to są trzy oddzielne zdania. Sądzę, że nie ma potrzeby ich oddzielać.
Hmm, jak dla mnie podzielenie tego ciągu kropkami strasznie by to pofragmentowało i zaburzyło rytm tego fragmentu.
Kończyła już swoją pracę, kreda, przy pomocy której nanosiła na tynk złożone wzory, skróciła się do mizernego ogryzka, ubieliła w kilku miejscach jej roboczy strój.
Przecinek po słowie kreda chyba zbędny, a bardzo zaburza odczytanie dobrej informacji.
Tu się zgodzę, mam tendencję do nadużywania przecinków ;]
Pozostała jej do wykonania ostatnia pieczęć, ostatni okrąg z wpisaną weń dziewięcioramienną gwiazdą, od którego odchodziły we wszystkich kierunkach linie wyznaczające miejsca, w których eksplozja rozerwie mury.
Powtórzenie. Weń? Trochę to słowo zalatuje archaizmem przy tego typu narratorze. To samo dotyczy słowa żywot w późniejszej części tekstu. Narrator zamiast grzecznie stać za światem przedstawionym wychyla swoją siwą czuprynę i pokazuje się czytelnikowi (chyba że taki był plan od początku, ale nigdzie więcej nie widziałem żeby się jakoś odsłaniał).
Powtórzenie było celowe i moim zdaniem nie psuje zdania. Co do słowa "weń", to po prostu pasowało do zdania, "w niego" też by było w porządku, ale już by nie było takie zgrabne. Co do narratora, to nie bardzo rozumiem, o co chodzi.
Wiedziała, że jej ekipa skończyła już kreślić odpowiednie wzory w pozostałych częściach bloku – teraz pozostało już tylko podpalić lont, jeśli można to tak nazwać.
Tutaj narrator oddaje pałeczkę czytelnikowi. Nie jestem pewien czy to błąd, po prostu to jakby nagle narrator zwrócił się bezpośrednio do czytelnika. "Hej, Ty, a co powiesz na to?"
Znowu nie wiem co odpowiedzieć, dla mnie nie ma tu problemu.
Kiedy wyszła na zewnątrz uderzył ją wiatr, łopoczący w wielkich plandekach, którymi okryto budynek, aby ograniczyć rozmiary mającej powstać chmury pyłu
Łopotał w środku plandek? Czy łopotał plandekami?
Hmm, może i plandekami, choć chyba mówi się, że wiatr łopocze np. w żaglach? Ach, uroki bycia anglistą, zapomina się ojczystego języka.
Chicken is delicious because it is without sin.

Awatar użytkownika
Gambit
Mieszczanin
Posty:779
Rejestracja:2009-03-04, 21:37
Lokalizacja:Wrocław

Post autor: Gambit » 2013-01-02, 20:03

Z narratorem chodzi mi o to że są różne typy narracji. W skrócie, czy narrator to postać, czy tylko ma być pokazywać świat przedstawiony? Tutaj wnioskuję że ma pokazywać świat przedstawiony, a to wymaga utrzymania pewnej konsekwencji w słowniku, z którego korzysta. Mój pogląd jest taki, że narrator w książce jest jak miejsce, w którym spędzasz czas. Wszystko co nie jest harmoniczne z większością po prostu zwraca uwagę, odciąga ją od czegoś innego. Hmm... może inne porównanie. To jak restauracja, w której dostajesz najlepsze jedzenie jakie jadłeś, ale w toalecie zauważasz karalucha. Albo jak koncert blackmetalowy, w którym perkusista gra na różowej perkusji w jednorożce. Ostatni przykład pokazuje chyba najlepiej o co mi chodzi.

Wiatr łopocze? Żagle łopoczą, ok. Ale wiatr? Może łopotać żaglami, ale tak sam z siebie. ..

Awatar użytkownika
Poulsen
Osadnik
Posty:317
Rejestracja:2010-02-24, 12:52
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Poulsen » 2013-01-02, 20:30

Hmm, w opowiadaniu raczej oczywiste jest, że narrator, choć sam nie jest konkretną postacią, przedstawia wydarzenia z perspektywy głównej bohaterki, odnosząc się do posiadanej przez nią wiedzy i doświadczenia - vide wyczuwana przez nią obecność wspomnień, opowiedziane jej przez dozorcę historie mieszkań lub kwestia tajemnych mocy i ich pomocnej roli podczas negocjacji z podwykonawcami (chyba nazywa się to "fokalizacja", ale głowy sobie nie dam uciąć...). Dlatego też czasem pojawiają się takie wstawki jak "jeśli można to tak nazwać" lub "Sto jeden. Sto dwa. Sto trzy.", brzmiące, jakby były wypowiedziane bezpośrednio przez bohaterkę. Jak dla mnie nie ma tu żadnego dysonansu, zawsze tak pisałem i nikt nigdy nie zwrócił mi na to uwagi, a już na pewno nie ma tu różowych jednorożców na koncercie death metalowym ;p Podobnie kwestia słowa "weń" - w moim odczuciu wcale nie łamie ono rejestru obecnego w opowiadaniu.

Ok, wiatr nie łopocze, kapuję ;)
Chicken is delicious because it is without sin.

Awatar użytkownika
GoodNecromancer
Przewodniczący SMF
Posty:1289
Rejestracja:2009-01-31, 20:35
Lokalizacja:Łódź

Post autor: GoodNecromancer » 2013-01-05, 02:48

Nieco uwag od człowieka, który sporo w życiorysie przeczytał, z tym że bez oceny fabuły, pomysłu jako takich.

"Kończyła już swoją pracę, kreda, przy pomocy której nanosiła na tynk złożone wzory, skróciła się do mizernego ogryzka, ubieliła w kilku miejscach jej roboczy strój."

Necro: Zwróć uwagę na brzmienie zdania - na początku 3 rzeczowniki rodzaju żeńskiego - Ona (narratorka), praca, kreda i końcówka "jej roboczy strój". Tu intuicyjnie wiadomo, że "jej roboczy strój" odnosi się do narratorki. Ale idzie mi o ogólny obraz zdania - im dłuższe będą części składowe zdania oddzielone przecinkami umieszczone pomiędzy początkiem zdania a końcem zawierającym zaimek odnoszący się do podmiotu logicznego w pierwszym członie, tym łatwiej czytelnik traci orientację, do czego się końcówka zdania odnosi. Jeśli można zmienić kilka słów w jedno i skrócić zdanie, to tekstowi się to przysłuży - w powyższym zdaniu np. zamiast "kreda, przy pomocy której" wystarczyłoby "kreda, którą…". A jest to szczególnie ważne przy narracji, w której jest sporo podmiotów logicznych z orzeczeniami w postaci czasowników w czasie przeszłym. Skoro w tekście brak innych określeń narratorki (np. specjalistka od, niespełna 40-letnia kobieta… itp.), to wszelkie zaimki dzierżawcze powinny być tak powstawiane w szyk zdania, by jednoznacznie było wiadomo, czy odnoszą się do narratorki, czy do innych określeń.
Druga kwestia, to ostrożnie z zaimkami - np. "Kończyła już swoją pracę", to "swoją" można pominąć, bo wiadomo (jeśli nie z tego zdania, to z dalszej części tekstu), że nie wykonuje pani czyjejś, ale swoją pracę.
Trzecia sprawa - nie przesadzałbym z przecinkami - 4 w stosunkowo krótkim zdaniu godzą w płynność narracji. Krótkie zdania nie zakłócają bynajmniej jej rytmu, a czasami przecinek warto zastąpić spójnikiem. Zobacz, jak brzmiałoby zdanie po drobnej korekcie: " Kończyła już pracę. Kreda, którą nanosiła na tynk złożone wzory, skróciła się do mizernego ogryzka i ubieliła w kilku miejscach jej roboczy strój."

"...teraz pozostało już tylko podpalić lont, jeśli można to tak nazwać."

N.: "Jeśli można to tak nazwać" - umieszczenie tego zdania podrzędnego na końcu powoduje naturalne (i zupełnie niepotrzebne) spowolnienie toku narracji. Autor ma określony rodzaj narracji dać czytelnikowi na tacy, a nie prowokować do zastanowienia, czy np. faktycznie "można to tak nazwać". Lepiej zmienić nieco szyk i problem zniknie: " Wiedziała, że jej ekipa skończyła już kreślić odpowiednie wzory w pozostałych częściach bloku, teraz pozostało już tylko - jeśli można to tak nazwać - podpalić lont. Po "bloku" nawet lepiej byłoby postawić kropkę i resztę dodać jako następne, krótsze zdanie.

"Kiedy wyszła na zewnątrz uderzył ją wiatr, łopoczący w wielkich plandekach, którymi okryto budynek, aby ograniczyć rozmiary mającej powstać chmury pyłu."

N.: Let's bandy semantics. Niestety wkraczamy w dziedzinę nie tylko brzmienia słowa, ale znaczenia, oraz skojarzenia, jakie wywołuje, a skojarzenia te bywają różne, nawet dla słów będących synonimami. Łopotanie na wietrze jako takie jest określeniem odgłosu trzepotania się żagla czy innego kawałka materiału wystawionego na jakiejś otwartej przestrzeni na podmuchy wiatru. Łopotać może bandera, żagiel, koszula rozwieszona na sznurku na dworze. Tutaj lepiej byłoby napisać o wietrze trzepoczącym wielkimi plandekami, bo u czytelnika automatycznie wywoła to skojarzenie trzepotania czegoś na wietrze i towarzyszącego temu odgłosu - łopotanie zaś kojarzy się z bardziej otwartą przestrzenią, a nie budynkiem owiniętym plandekami. Może lepiej by było napisać o zawodzeniu wiatru między plandekami?
Necro
aka
Good Necromancer

Awatar użytkownika
GoodNecromancer
Przewodniczący SMF
Posty:1289
Rejestracja:2009-01-31, 20:35
Lokalizacja:Łódź

Post autor: GoodNecromancer » 2013-01-05, 03:04

Uwag kilka c.d.:

"Niech nasi ludzie opuszczą strefę zawalenia. I niech sprawdzą, czy nie wlazł gdzieś jakiś dzieciak."

N.: "I niech sprawdzą, czy nie wlazł TAM gdzieś jakiś dzieciak - akurat tu zaimek by się przydał, doprecyzowałby miejsce, o którym mowa. Bez tego znacznemu poszerzeniu ulegają miejsca, do których jakiś dzieciak mógłby wejść - może do pakamery na przykład, albo do auta pani narratorki? A z zaimkiem mamy jasność, że chodzi o miejsce, które ma być wyburzane.

"Przyklękła, przykładając prawą dłoń do pieczęci, jednocześnie koncentrując płynącą w niej Moc."

N.: Lepiej zmienić szyk w podrzędnym np. "przykładając do pieczęci prawą dłoń" - z brzmienia powyższego zdania wynika, że moc narastała w pieczęci, choć Tobie pewno chodziło o to, że w głównej bohaterce. Po powyższej zmianie będzie przynajmniej wynikało, że skoncentruje przepływ mocy w dłoni, co bardziej oddaje to, co chciałeś napisać. Ogólnie jednak zmienił bym cały układ tego zdania lub rozbił na 2 krótsze, by jednoznacznie z tekstu wynikało, że bohaterka koncentruje moc płynącą/narastającą w sobie.

"Miała nadzieję, że wystarczy jej, żeby zdetonować wszystkie pieczęcie – gdyby któraś zawiodła, blok mógł zawalić się na bok, zamiast prosto w dół i spowodować znaczne straty."

N.: Wskazane doprecyzowanie: "…Miała nadzieję, że jej ilość będzie wystarczająca (ewent. jej ilość wystarczy, aby…). W brzmieniu oryginalnym można to zdanie przeczytać tak, że narratorka miała nadzieję, że wystarczy jej, tj. będzie wystarczające dla niej, żeby zdetonować wszystkie pieczęcie (w sensie, że np. nie będzie potrzeby podkładania dodatkowych ładunków na odcinkach między tymi pieczęciami). A tu znowu utrudnione jest dopasowanie zaimka dzierżawczego "jej" - Tobie chodzi o energię, a można odnieść wrażenie, że odnosi się do narratorki, gdyż - niestety - i ona, i wspomniana energia mają ten sam rodzaj - żeński.

I jeszcze jedna kwestia: Opisujesz " Budynek był pełen wspomnień… milczący świadkowie wielu wydarzeń radosnych i smutnych, strasznych i chwalebnych." Później wspomniane jest kilka rodzin mieszkających i, powiedzmy, że radosne, smutne i straszne wydarzenia da się dopasować do tych 3 opisanych mieszkańców budynku (choć obopólne zdrady małżeńskie stanowią chyba zjawisko nie tyle, radosne, co ucieszne ;-) ). Ale padło też określenie "chwalebne" i u mnie - czytelnika - wywołało ciekawość, jakiż to chwalebnych czynów były świadkami mury budynku. A o tym dalej w tekście niczego nie ma. A ja od razu zacząłem snuć rozważania, że może w czasie wojny tam był jakiś strategiczny punkt bitwy czy potyczki, gdzie jakiś odział się dzielnie bronił albo może szturmował przez kilka dnia silną linię umocnień itd. Z kolei kilka akapitów dalej dowiadujemy się, że budynek wzniesiono z komunistycznych materiałów, więc nie miał szansy być przedwojenną kamienicą, której dane było odegrać jakąś chwalebną rolę w czasach wojennych, ale dopiero później (np. odbywały się tam komplety młodzieży protestującej przeciwko reżimowi komunistycznemu, bądź tajne zebrania podziemia "Solidarności" czy coś w tym stylu - wówczas trochę chwalebności by było). Tu akurat trochę się "przyczepiłem" do pojedynczego słowa - choć całe zdanie ma fajne brzmienie - ale idzie mi o zasadę. dobrze, aby opisy określenia etc. coś wnosiły do fabuły, uwiarygodniały postacie, uplastyczniały scenerię i takie tam, tzn. by nie były to puste słowa, z których niewiele wynika lub nie stanowiły swoistych niedopowiedzeń nie wyjaśnionych dalej w tekście. Staraj się, aby Twe teksty jak najrzadziej powodowały stawianie przez czytelnika pytań w rodzaju "A skąd…", "Jakie czyny?" itp., np. o narratorce w zasadzie dowiadujemy się tylko tego co robi, a skąd, dlaczego, jak, skąd ma moc etc. to już nie wiemy Słowem, najlepiej utrzymywać współczynnik niewiary czytelnika na jak najniższym poziomie, czemu m.in. sprzyja płynna narracja. Szczególnie istotne to jest w tekstach o niedużej objętości. No chyba że Twój tekst jest fragmentem większej całości, to, rzecz jasna, pewnych rzeczy w tym fragmencie zwyczajnie nie ma i niektóre moje wrażenia spowodowane są brakiem pełniejszego obrazu.
Ostatnio zmieniony 2013-01-05, 03:06 przez GoodNecromancer, łącznie zmieniany 1 raz.
Necro
aka
Good Necromancer

Awatar użytkownika
GoodNecromancer
Przewodniczący SMF
Posty:1289
Rejestracja:2009-01-31, 20:35
Lokalizacja:Łódź

Post autor: GoodNecromancer » 2013-01-05, 03:18

Cytat:
Cytat:
Pozostała jej do wykonania ostatnia pieczęć, ostatni okrąg z wpisaną weń dziewięcioramienną gwiazdą, od którego odchodziły we wszystkich kierunkach linie wyznaczające miejsca, w których eksplozja rozerwie mury.


Powtórzenie. Weń? Trochę to słowo zalatuje archaizmem przy tego typu narratorze. To samo dotyczy słowa żywot w późniejszej części tekstu. Narrator zamiast grzecznie stać za światem przedstawionym wychyla swoją siwą czuprynę i pokazuje się czytelnikowi (chyba że taki był plan od początku, ale nigdzie więcej nie widziałem żeby się jakoś odsłaniał).

N.: Wg mnie "weń" zostało b. dobrze i trafnie użyte, brzmi krócej niż np. "w niego". Poza tym widać po użyciu, że wiesz dokładnie co to słowo znaczy, bo postało z połączenia w+on, ale nie w+ona lub w+ono. Dlatego można nim śmiało zastąpić "w niego", ale " w nią" lub "w nie" już nie. A czy to ma archaiczne brzmienie w kontekście? Chyba nie, choć ja akurat mam lekkie skrzywienie na tym punkcie i jestem wręcz cięty na niektórych nauczycieli, którzy wciskają uczniom pierdamony o tym, że dane wyrażenie to archaizm, w sytuacji, że takowych archaizmów to ja używam dosyć sporo w mowie potocznej. A jednosylabowe słowo nawet w odrobinę starszym brzmieniu łatwiej się wtopi w resztę zdania, niż słowo złożone z kilku sylab.
Necro
aka
Good Necromancer

Awatar użytkownika
Poulsen
Osadnik
Posty:317
Rejestracja:2010-02-24, 12:52
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Poulsen » 2013-01-05, 15:10

Wow, Necro, to dopiero jest wall of text ;)

Dzięki za komentarze, postaram się w przyszłości zwracać uwagę na wymienione przez Ciebie kwestie - dawno nie pisałem nic po polsku i jak widać czasem pewne rzeczy u mnie kuleją.

Co do kwestii braku wyjaśnienia pewnych rzeczy, to wynika to z tego, że opowiadanie jest osadzone - jak pisałem powyżej - w pewnej wymyślonej przeze mnie alternatywnej wersji Łodzi, z własną historią itp. Ten krótki tekścik to w zasadzie ćwiczenie pisarskie, które kiedyś (zapewne nieprędko) poprawię, rozwinę i dołączę do kilku innych tekstów dziejących się w tym samym świecie, odpowiednio ustawionych chronologicznie. Na razie skupiam się jednak na wymyśleniu, o czym napisać w tym miesiącu ;)
Chicken is delicious because it is without sin.

Awatar użytkownika
Gambit
Mieszczanin
Posty:779
Rejestracja:2009-03-04, 21:37
Lokalizacja:Wrocław

Post autor: Gambit » 2013-03-02, 14:20

Minął miesiąc cały >.>

Awatar użytkownika
Poulsen
Osadnik
Posty:317
Rejestracja:2010-02-24, 12:52
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Poulsen » 2013-03-04, 20:14

Wiem, nie ma nic nowego bo powody. Jak coś sklecę to na pewno wrzucę.
Chicken is delicious because it is without sin.

Awatar użytkownika
Gambit
Mieszczanin
Posty:779
Rejestracja:2009-03-04, 21:37
Lokalizacja:Wrocław

Post autor: Gambit » 2013-12-06, 14:17

Minęło dużo miesięcy >.>

ODPOWIEDZ