Ulubiona książka (cykl)

Proza oraz poezja

Moderator:Avalanche

Awatar użytkownika
Adam
Ohydny Spamer !
Posty:5793
Rejestracja:2008-06-03, 01:03
Lokalizacja:Łódź

Ulubiona książka (cykl)

Post autor: Adam » 2008-06-12, 00:49

Z wielu dzieł fantasy za najlepsze uważam ,, Pieśń lodu i ognia'' George'a R.R. Martina. Na cykl składają się obecnie 4 pozycje, przy czym części 3 i 4 ukazały się w Polsce w dwóch tomach. Początkowo autor zamierzał napisać trylogię, jednakże popularność książek sprawiła, że cykl znacznie się wydłuży. Jest w trakcie pisania kolejnej księgi.

Najbardziej podoba mi się styl jaki twórca przyjął dla cyklu. Pisze w trzeciej osobie zmieniejąc między poszczególnymi częściami postacie z perspektywy których prowadzi narrację. Bohaterowie nie są nieśmiertleni, nietykalni - giną, zostają kalekami, umierają z powodu zakażenia ran. Autor nie boi się sprawić tego, że polubimy daną postać, a następnie ją zabić w brutalny sposób. Historia, którą opowiada zyskuje dzięki temu dużo na realizmowi. Przedstawianie wydarzeń oczami szeregu postaci powoduje, że w niektórych przypadkach z fragmentów poświęconych jednym z nich dowiadujemy się tego co działo się z drugimi. Przy tym pokazuje wydarzenia z perspektywy bohaterów uczestniczących w przysłowiowej ,,grze o tron '' (jest to tytuł pierwszej części) po wielu przeciwnych stronach. Pokazuje ich racje, sposób myślenia. Są oni bardzo barwni, nieszablonowi. Mają oni swoje wady, przywary. W większości sytuacji bardzo dobrze autor przekłada je na działania postaci. Opisy są bardzo barwne, wciągające. Duża zasługa w tym tłumacza, który jeżeli dobrze pamiętam dostał bodajże nagrodę za najlepsze tłumaczenie książki w Europie, za tłumaczenie pierwszej bądź drugiej części.

Autora można określić mianem prekursora tzw. historycznej fantastyki. W historii, którą opowiada można dopatrzeć się silnego wpływu Wojny dwóch róż. Widać wyraźną nią inspirację. G. Martinowi udało się przy tym ciekawie połączyć elementy Wojny dwóch róż z wątkami czysto fantasy m.in. dzieci lasu, inni, mur, zagrożenie przed którym chroni, wątek smoków i magii. Jest to świat low fantasy. Z jednej strony uwagę ogółu prawie wszystkich mieszkańców przykuwa wojna i to jak ją przetrwać, a z drugiej za murem czai się zapomniane niebezpieczeństwo, zapomniany wróg z dawnych wieków, o którym większość nie pamięta. Jedynie garstka obrońców muru zdaje sobie sprawę, że koniec może nadejsć szybciej niż ktokolwiek z możnych by się spodziewał.

Akcja cyklu z początku jest warta, sytuacja w Westeros (kraina powieści) potrafi w ciągu jednej książki zmienić się diametralnie. Później wydarzenia robią się co raz bardziej rozwlekłe. Zaczyna w dalszych częściach widać to, że pisarz pod presją wydawcy zaczął wydłużać cykl. Cóż nikt przecież nie zabije kury co znosi złote jajka. Przełożyło się to na poziom 3 i 4 części, które są już słabsze. W celu wydłużenia autor wprowadza dodatkowe postacie. Wstępnie jest planowane napisanie dalszych 3 części cyklu.


Cykl jest wart polecenia. Postarajcie się zdobyć komplet pozycji, które ukazały się na Naszym rynku. Po przeczytaniu pierwszej z nich będziecie chcieli sięgnąć po następne. Tylko czytajcie po sesji ;)
,,Raashtram lasów czar ma taką moc,
że wrócić chcesz, wrócić chcesz,
znów wędrować wśród nich''.

Awatar użytkownika
Jaqob
Mieszczanin
Posty:430
Rejestracja:2008-06-05, 16:39
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Jaqob » 2008-06-12, 16:59

Moim ulubionym cyklem jest "Artemis Fowl"
Jest w nim wszystko (No może oprócz romansu).

Cały cykl dzieje się na przestrzeni kilku lat (Bodajże 2001-2005) i opowiada o niezbyt grzecznym, acz genialnym i bogatym dzieciaku który odkrywa podziemny świat istot będących jakieś kilka tysięcy technologicznych lat przed nami.
Skobel: Spróbuj tego, nie powinno pomóc

Awatar użytkownika
Adam
Ohydny Spamer !
Posty:5793
Rejestracja:2008-06-03, 01:03
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Adam » 2008-06-13, 21:41

Mógłbyś szerzej opowiedzieć o cyklu? Nie słyszałem o nim. Kto jest jego autorem? Jak mógłbyś scharakteryzować styl autora?
,,Raashtram lasów czar ma taką moc,
że wrócić chcesz, wrócić chcesz,
znów wędrować wśród nich''.

Awatar użytkownika
orions
Szlachcic
Posty:836
Rejestracja:2008-06-17, 19:19
Lokalizacja:Łódź

Post autor: orions » 2008-06-17, 20:37

Jeśli idzie o Artemisa Fowla - autorem jest niejaki Eoin Colfer. Sam cykl jest bardzo lekki, miły i przyjemny. Można dać 10-letniemu dzieciakowi, będzie się fajnie bawił. Można dać 30-letniemu dzieciakowi, będzie się świetnie bawił, a do tego setnie się uśmieje z różnych mniej lub bardziej zawoalowanych sytuacji. Sam w pierwszym tomie chyba 10 minut śmiałem się z jednego tekstu, nie mogłem wręcz kontynuować czytania. Niemniej jednak (IMHO), mimo widocznych na pierwszy rzut oka walorów rozrywkowych, Artemis jakoś szczególnie w pamięć nie zapada.

Jeśli idzie o moich faworytów, to hmmm.... honorowe miejsce zajmuje Tolkien. Nie bez powodu użyłem słowa "honorowe" - Władca Pierścieni jest u mnie czymś na kształt honorowego członka księgozbioru: siedzi na zaszczytnym miejscu, ale za często się nie odzywa.

Natomiast aktualne miejsce dla czempiona przypada w tym momencie (bezapelacyjnie) Światowi Dysku Pratchetta. Pochwalę się, że mam wszystkie 35 tomów cyklu (poza ostatnim - Making Money). Jest to według mnie najbardziej wciągająca, intrygująca i zmuszająca do refleksji pozycja "w naszej branży". Pratchett wyzywa czytelnika na swoisty pojedynek erudycji, co daje nieprzeciętną satysfakcję (każde odkryte nawiązanie do wspólczesnej kultury wywołuje uśmieszek na zasadzie "aha! mam cię!"). Ponadto cykl Pratchetta w niesamowicie krzywym zwierciadle oddaje naszą rzeczywistość, poddając ją druzgocącej krytyce - wszystko pod przykrywką magicznego świata Dysku, żeby nie było. No i cała ta mieszanka wybuchowa jest okraszona niesamowitym, złośliwym humorem. Przez ostatnie kilka lat nie zdarzyło mi się czytać nic lepszego - a im późniejsze tomy cyklu, tym lepsze, więc z niecierpliwością czekam na więcej.

Po Pratchecie jest długo, długo nic. No a potem kilka cykli, które z chęcią polecę, ale nie zachwycałbym się jakoś szczególnie. Byłyby to między innymi:

- "Miecz Prawdy" Terry Goodkinda (niektóre tomy średnie, ale za to niektóre genialne)
- "Ziemiomorze" Ursuli Le Guin
- "Harry Potter" JK Rowling (zanim mnie zbluzgacie, uwaga: tylko w oryginale i tylko dla bardzo fajnego języka, jakim to jest napisane - polskie tłumaczenie, ogólnie rzecz biorąc, ssie)
- cykle pisane przez Davida Eddingsa (Belgariada, Malloreon, Elenium, Tamuli - ale też raczej w oryginale, niż po polsku)

To by było tyle. Jeśli idzie o propozycję przedmówcy (Pieśń lodu i ognia) to jakoś po "Grze o tron" nie udało mi się zmusić do sięgnięcia po nastepny tom. Tak samo znużyło mnie "Oko czasu" Roberta Jordana (a mój ojciec czyta już z piętnasty tom tego.... heh). Jak mówią, o gustach się nie dyskutuje :D

Awatar użytkownika
Tredo
Mieszczanin
Posty:660
Rejestracja:2008-06-03, 06:27
Lokalizacja:Warszawa
Kontakt:

Post autor: Tredo » 2008-06-17, 22:12

Artemisa wydaje wydawnictwo WAB, które kilkakrotnie sponsorując U-Bota podesłało nam książki z tego cyklu.

Awatar użytkownika
Adam
Ohydny Spamer !
Posty:5793
Rejestracja:2008-06-03, 01:03
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Adam » 2008-06-17, 23:24

jako, że odezwałeś się w temacie Tredo to jaka jest Twoja ulubiona książka?


Orions - ,, Koło czasu'' R. Jordana i ,, Pieśń lodu i ognia'' G. R.R. Martina są dość długimi cyklami. Pierwsze części obu zdecydowanie najlepsze, a potem autorzy powodowani naciskami wydawców wydłużyli cykle. R. Jordan tak bardzo wydłużył ,,Koło czasu'', że nie było mu dane zakończyć cykl - zmarł na raka w zeszłym roku. Napisanie ostatniego tomu zostało powierzono Brandonowi Sandersowi. Brakująca część ,, Pamięć światła'' ma ponoć dojść do 2 tysięcy stron tekstu. Biorąc pod uwagę, to że porównując objętość wcześniejszych książek 1 strona tekstu angielskiego przekładała się na 1.5- 2 strony polskiego, to będzie ogromny moloch. Obecnie ukazało się 21 pozycji z ,, Koła czasu'' od 450 do 750 stron każda. Mam rewelacyjną pamięć, ale problemem staje się śledzenie wszystkich wątków, zwłaszcza że pierwsze pozycje zostały wydane w 1995-1996 r. Ocena zależy od tego czy lubi się jedno lub kilku tomowe powieści czy też cykle dłuższe. Jednakże w pewnym momencie może zostać przekroczona bariera krytyczna... Spróbuj sięgnąć po II część ,, Pieśni'' najlepsza część cyklu, może Ciebie przekona do stylu autora.


Jeżeli chodzi o twórczość D. Eddingsa, to wymienione przez Ciebie książki sa ciekawe. Nie mniej jednak ich odbiór psują zakończenia. Elenium i Tamuli ma je dużo lepsze, niż Belgariada i Malloreon. W tych dwóch pozycjach niestety są fatalne. Dobrze mi się je czytało dopóki nie dotarłem do końca. Odnoszę wrażenie, że autor nie miał na nie pomysłu.

Tolkien - prekursor gatunku, kochany ,,dziadunio'' od którego zacząłem swoją przygodę z fantastyką 19 lat temu. Obecnie przegrywa on z większością twórców. Zapoczątkował nurt i należy mu się godne miejsce, ale wielu go prześcignęło.

T. Pratchett - przeczytałem kilka pierwszych książek ze Świata dysku. Czytając bawiłem się różnie, jego angielski dowcip nie przemówił do mnie na tyle, by sięgnąc po kolejne. Dla osób lubiących taki żart, sposób pisania dzieła świetne.

Z pozostałcych wymienionych przez Ciebie pozycji czytałem pierwszą część ,,Miecza prawdy'' wciągnęła mnie. Świetnie napisana. Za pozostałe utwory planuję się zabrać jesienią, gdy będę miał więcej czasu.
,,Raashtram lasów czar ma taką moc,
że wrócić chcesz, wrócić chcesz,
znów wędrować wśród nich''.

Awatar użytkownika
Tredo
Mieszczanin
Posty:660
Rejestracja:2008-06-03, 06:27
Lokalizacja:Warszawa
Kontakt:

Post autor: Tredo » 2008-06-18, 00:33

Ulubionych cykli mam kilka. Wystarczy zerknąć na moją półkę z książkami, żeby je zauważyć.

Są to w porządku alfabetycznym od nazwiska autora:

T. Pratchett - Świat Dysku
A. Sapkowski - Trylogia Husycka
A. Sapkowski - Wiedźmin
J.R.R. Tolkien - Władca Pierścieni
T. Wiliams - Pamięć, Smutek i Cierń
R. Zelazny - Kroniki Amberu

A ulubiona książka... Hmm... To trudne... Myślę, że byłby to M&M Bułhakowa chyba...

Awatar użytkownika
Kasiek
Wędrowiec
Posty:7
Rejestracja:2008-06-03, 21:32
Lokalizacja:Lublin

Post autor: Kasiek » 2008-06-18, 08:59

Mistrz i Małgorzata jest niesamowitą książką. Od kilku lat nieprzerwanie mi się podoba i zawsze coś nowego da się w niej odkryć, mimo, że czyta się 10... 15... 20 raz... Od roku niesamowicie podoba mi się opowiadanie "Wiedźma i wilk" Jarka Grzędowicza, bo ma niesamowity klimat.
No i "Opowieści z Narni". Czytam od 4 klasy podstawówki i nigdy nie mam dość. Zwłaszcza "Podróży <<Wędrowca do Świtu>>".

Awatar użytkownika
orions
Szlachcic
Posty:836
Rejestracja:2008-06-17, 19:19
Lokalizacja:Łódź

Post autor: orions » 2008-06-18, 19:14

Adamie:

Jesli idzie o Pratchetta, to humor nie jest (IMO) jego największą zaletą. Owszem, w pierwszych tomach jest wręcz zabójczy, np. czytając "Blask fantastyczny" ryczałem ze śmiechu co 2 strony. To co mnie naprawdę ciągnie do Pratchetta, to późniejsze tomy - zaczynając tak mniej więcej od "Zbrojnych" albo "Ciekawych czasów". Im dalej w serię, tym mniejszy nacisk na humor, a większy na refleksję, co my w zasadzie z tym naszym światem zrobiliśmy. Oczywiście ta refleksja jest tak przykryta warstwami ciętej ironii, że jak ktoś nie będzie chciał jej dostrzec, to nie zakłóci sobie czytania smutnymi wnioskami. Polecam szczególnie dwa tomy ostatnio wydane po polsku: "Nocna straż" i "Potworny regiment". Przy tym pierwszym o mało się nie poryczałem (bynajmniej nie ze śmiechu) w 2-3 fragmentach.

Jeśli zaś idzie o Miecz Prawdy, polecam tom 1 ("Pierwsze prawo magii"), tom 2 ("Kamień Łez") oraz tom 6 ("Nadzieja pokonanych"). Reszta jest ok. W pórównaniu z tymi trzema - tylko ok.

W kwestii długości cyklu, stwierdziłem, że nawet tasiemiec nie jest w stanie mnie odstraszyć, jeżeli jest dobry - przykładem Pratchett - czytałem 35 tomów i chcę jeszcze :D Jordana czytałem chyba 8 tomów (powiedzmy w polskim wydaniu ze 12, bo jeszcze miałem te wydania, gdzie jeden tom był rozdzielony na dwie książki). I to już jest dla mnie tasiemiec nie do zdzierżenia. Ostatnio przebrnąłem przez "Honor Harrington" (11 tomów zdaje się, jestem na 9-tym) - fajne, lekkie, przyjemne. A w planach mam do przeczytania powieści z cyklu o "Kulturze" Iaina M. Banksa (Wspomnij Phlebasa itp.) - ale to plany.

Awatar użytkownika
Benton
Wędrowiec
Posty:7
Rejestracja:2008-06-08, 15:10
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Benton » 2008-06-22, 00:44

Hmm...ja tam z Pratchetta przeczytałem jeno "Kolory Magii" i po następne nie mam zamiaru sięgać bo wynudziła mnie ta książka niesamowicie. Zieew.

Za to uwielbiam Sześcioksiąg "Diuny" Franka Herberta. Przedstawiać chyba nie muszę bo to jedna z najsłynniejszych serii w historii Fantastyki. Nie uznaję kolejnych części które wydaje obecnie syn F.H.

Obok Diuny mogę swobodnie postawić "Ojca Chrzestnego" Mario Puzo. Książka dla mnie po prostu genialna. Chyba nawet Diuna mnie tak nie wciągnęła jak ta powieść.

Bardzo cenię sobie jeszcze Sagę Wiedźmińską. Jedne z najlepszych książek jakie miałem okazję czytać w swoim życiu.

Na koniec wspomnę jeszcze o Nocarzu i Renegacie i serii przygód Maga Rosselina autorstwa Romana Pawlaka. W obu przypadkach rewelacja.:)

Forvald
Arystokrata
Posty:1863
Rejestracja:2008-06-14, 01:58
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Forvald » 2008-06-22, 20:55

Z moich najbardziej ulubionych utworów są "Conany" Howarda, choć jego innym książkom też nic nie brakuje. Choć dla niektórych jego sposób pisania może być toporny, mnie jak najbardziej pasuje do całości. Przygód nie muszę chyba nikomu streszczać :)
Najlepsze jest to że jest to prawdziwie pierwsza fantastyka, nieskażona jeszcze schematami i innymi wypaczeniami jak polityczną poprawnością :) No i najważniejsze !nie ma elfów! co mówi samo za siebie. Świat jest spójny i rozległy, pełno w nim mitów i pradawnych świątyń, po prostu wszystko co od tego typu literatury się wymaga. A wszystko co przyszło później to zwykłe naśladownictwo... (Tak na marginesie kontynuacje pisana przez różnych pisarzy są osobnym tematem, choć są tam książki nawet lepsze niż oryginał, ale to już zupełnie inny styl.)

Drugim cyklem który mogę polecić z czystym sumieniem jest "Amber" Żelaznego (Choć inne jak "Widmowy Jack", "Ja Nieśmiertelny" czy "Imion moich Legion" też są niezłe) Znakomity świat w którym wszystko inne jest jedynie odbiciem Amberu, prawdziwego miasta (choć też nie do końca:)) i trwa walka o władzę między rodziną której członkowie potrafią !spojler! nawet zregenerować gałki oczne po wypaleniu !koniec spojleru! o naprawdę potężnej sile i mocy podróży przez cienie i przy użyciu kart atutowych. Głównym bohaterem jest jeden z moich faworytów Corwin który z amnezją spowodowaną wypadkiem jest w stanie okpić połowę rodziny :) Drugie kroniki Amberu w których głównym bohaterem jest cyn Corwina Merlin tez są niezłe, i mają znakomite momenty (chyba najlepsze psychologiczne momenty jakie spotkałem w fantasy) choć zakończenie pozostawia wiele do życzenia i ma w sobie perspektywę kontynuacji, która nie doszła do skutku wskutek śmierci autora. I ostatnia rzecz: Żelazny jest niedościgłym mistrzem "clif-hangerów" (jakoś tak się pisze, to takie określenie że w skrócie wszystko kończy się w najlepszym momencie) nie tylko jego książki się tak kończą ale nawet pojedyncze rozdziały (mogę się mylić ale chyba wszystkie) No i nie ma elfów:)

Trzecim cyklem do którego uwielbiam wracać jest "Świat Dysku". Przeczytałem prawie wszystko (ostatnio "making money") choć muszę przyznać że najlepsze są te środkowe i te w których występuje straż. I trzeba stwierdzić że trzeba być inteligentnym i oczytanym (nie tylko oczytanym ale i mieć dużo wiedzy ogólnej) żeby zrozumieć wszystkie aluzje i dobrze się bawić. I tak jak pierwsze tomy opierały się na żartach słownych tak cykl ewoluował ku bardziej wyrafinowanym żartom sytuacyjnym co jest na dłuższą metę zabawniejsze. Moimi ulubionymi bohaterami są Cohen Barbarzyńca (wiadomo dlaczego) i komendant Vimes (zakończył wojnę aresztując dowódców walczących armii :)) [Marchewie zostawił aresztowanie obu amii co ten faktycznie zrobił...:)] No i są elfy, ale pokazane w znakomity sposób :)

Tu zakończę część fantastyczną i zwrócę uwagę na dwóch pisarzy niefantastycznych:

Ludluma z jego wspaniałą trylogią "Bourne`a" [je#ać kontynuacje i je#ać filmy z matem] oraz majstersztkami przy których fani świata dysku będą się świetnie bawić (jest w podobnej konwencji, choć jest starsze więc było pierwsze) "Droga do Gandolfo" o próbie porwania papieża w wykonaniu emerytowanego Generała US Army i równie znakomita kontynuacja "Droga do Omacha" o próbie zrobienia w balona całego przemysłu zbrojnego przy wykorzystaniu indian. Bohaterowie są świetni, wystarczyło by ich na całe Ankh-Morpork :)

MacLean u którego warte polecenia są prawie wszystkie książki, ale nie do przebicia jest "48 godzin" napisana w konwencji detektywowania w pierwszej osobie z podręcznikowym wręcz przykładem Chandleryzmów (od innego pisarza kryminałów Chandlera który zapoczątkował ten sposób) To musicie przeczytać, nawet nie całą książkę ale choć pierwsze dwie strony z rozmyślaniem na temat broni palnej i skutecznością gazety jako obrony przed nią :)))) No i "przełęcz złamanego serca" w klimacie westernu.

W obu nie ma elfów :)

Awatar użytkownika
orions
Szlachcic
Posty:836
Rejestracja:2008-06-17, 19:19
Lokalizacja:Łódź

Post autor: orions » 2008-06-22, 22:46

Mój top jeśli idzie o świat dysku to:

Men at Arms
Carpe Jugulum
Fifth Elephant
Night Watch
Monstrous Regiment

Czyli, jak widać (4 z tych 5 to tomy o straży) popieram stanowisko Forvalda :D. Z tym, że Marchewa mi się wydaje zdecydowanie ciekawszą postacią od Vimesa, pod pewnym względem. Otóż jest to człowiek (przepraszam, krasnolud, 2 metry wzrostu), który jest głęboko przekonany, że ludzie i świat są dobrzy i uczciwi, więc on też jest dobry i uczciwy, a przez to całe jego otoczenie rzeczywiście staje się dobre i uczciwe. Po prostu rozbraja mnie ten optymizm i ta niezachwiana pewność.

No i całkowicie zgadzam się z tezą, że w Świecie Dysku najlepsze są raczej późniejsze tomy, wymagają oczytania, obeznania z literaturą, filmem, sztuką, itp. Ale za to jaka jest satysfakcja, kiedy się odkryje jakąś aluzję, którą autor sprytnie ukrył w tekście... moim number one jest tekst, bodajże z Jingo... napis wyryty na jakiejś starożytnej kolumnie o ile pamiętam... "Fabricate diem, Punc"... Traf chciał, że dwa dni później oglądałem "Brudnego Harry'ego" i jak poszedł tekst "Make my day, punk..." to myślałem, że spadnę z krzesła...

Awatar użytkownika
Shelim
Wędrowiec
Posty:23
Rejestracja:2008-08-03, 00:50
Lokalizacja:Łódź, Polska
Kontakt:

Post autor: Shelim » 2008-08-03, 14:28

Wskrzeszę temat i dorzucę swoje trzy grosze (a co!)

Moim ulubionym cyklem literackim jest bezkonkurencyjna Symfonia Wieków autorstwa Elizabeth Haydon. Autorka złamała pewien schemat w powieściach fantasty (bogaty świat, "liniowa" - z braku lepszego słowa - fabuła). W "Rapsodii" mamy mnóstwo wątków pobocznych, podczas gdy mitologia rzeczonego świata nie jest aż tak zarysowana.
O czym to jest? Heh, chyba łatwiej byłoby powiedzieć o czym to nie jest.
Mamy tutaj wątki zarówno katastroficzne (upadek meteoru niszczącego cały kontynent), detektywistyczne (poszukiwania demona mogącego opętać niemal dowolną istotę), miłosne (wątek tytułowej Rapsodii i Ashego). Jest też opowieść o przyjaźni, czy przezwyciężaniu własnych słabości.
Bohaterów jest trójka (później czwórka):
Złotowłosa bajarka Rapsodia będącą pół-Lirinką (Tak, tak - o elfach w tym świecie można zapomnieć :) ). Lirinowie to naród zżyty z poezją, odśpiewują pieśni pochwalne każdemu wschodowi i zachodowi słońca.
Sierżant-Major Grunthor, postawny i rubaszny olbrzym z rasy Bolgów.
Oraz assasyn Achmed, który ucieka od swojego prześladowcy, a którego los na zawsze splótł się z losem Grunthora i Rapsodii.
Oprócz nich, pod koniec pierwszego tomu pojawia się jeszcze Ashe, jedna z ciekawszych postaci: półsmok cierpiący na rozdwojenie jaźni. Cały czas walczą w nim o dominację dwie natury, ludzka i smocza. Opisane jest to pięknie :)
Postaci pobocznych jest ogromna masa, a gdzieś tam wśród nich czai się demon. Nie wiem jak ci co przeczytali, mnie rozwiązanie zagadki trochę zaskoczyło :)

Polecam!
Ostatnio zmieniony 2008-08-03, 14:28 przez Shelim, łącznie zmieniany 1 raz.
I know that I shall meet my fate
Somewhere among the clouds above;
Those that I fight, I do not hate
Those that I guard, I do not love;

Awatar użytkownika
Tjal
Arystokrata
Posty:1813
Rejestracja:2008-06-02, 21:54
Lokalizacja:Uć znowu

Post autor: Tjal » 2008-10-09, 11:11

To ja może wspomnę o swoich trzech ulubionych cyklach

w kolejności przypadkowej

Diuna - tego chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, jedna z najważniejszych i najwyżej ocenianych pozycji w gatunku. Mnie w tym cyklu najbardziej fascynuje to, że za każdym razem gdy do niego wracam inaczej oceniam poszczególne tomy, raz dostrzegę jakiś nowy walor w jednym, innym razem w innym. Chyba wkrótce po raz kolejny przegryzę się przez ten cudny cykl, jak tylko czasu będzie trochę więcej :)

Hyperion - cykl nad którym chyba wyartykułowałem najwięcej zachwytów, aż się dziwię ze nikogo jeszcze do niego nie zraziłem. Przeczytałem go bardzo dawno temu, korzystając z zasobów jakiejś biblioteki. Niestety potem nadeszły lata posuchy, cykl nie był wznawiany, a jedynym sposobem jego zdobycia były aukcje internetowe, gdzie ceny sięgały granic absurdu ( 200-400 złotych ). Jednak w zeszłym roku ukazało się ślicznie przygotowane nowe wydanie, więc mam nadzieję że jak najwięcej osób skorzysta tym razem ze sposobności nabycia tej pozycji. Jest to bezwątpienia lektura obowiązkowa dla każdego fana fantastyki

Cykl o wspomaganiu – klasyczne, intrygujące sf stojące swym poziomem na równi z dwoma wyżej wspomnianymi cyklami. Krążą plotki ze też wkrótce ma się ukazać wznowienie polskiego wydania, chociaż nie jest tu aż tak ciężka sytuacja jak w wypadku Hyperiona i da się nabyć łatwiej i taniej egzemplarze ze starego wydania.
Ostatnio zmieniony 1970-01-01, 01:00 przez Tjal, łącznie zmieniany 1 raz.

Forvald
Arystokrata
Posty:1863
Rejestracja:2008-06-14, 01:58
Lokalizacja:Łódź

Post autor: Forvald » 2008-10-09, 19:03

Cykl o wspomaganiu był fajny, a raczej pierwsza książka, to był faktyczny majstersztyk, przez kolejne 4 się nie przebiłem bo raz były średnio-nudne, zupełnie w innym stylu, nic się nie działo, a do tego w przeciwieństwie do pierwszej części nie miałem papierowych po polsku tylko komputerowe po angielsku, co mnie dodatkowo zniechęciło (wtedy jeszcze nie czytałem po angielsku w identycznym tempie jak po polsku)

ODPOWIEDZ