Opinie o filmie- Stalker

i zasady pisania odpowiedzi w tym temacie

Moderator:Avalanche

skobel
Arystokrata
Posty:1591
Rejestracja:2008-06-02, 22:15
Lokalizacja:Łódź

Opinie o filmie- Stalker

Post autor: skobel » 2010-03-11, 11:07

Podczas ostateniego smerfowego zebrania postanowiłem założyć temat- zabawę dla osób, które cenia sobie uważną interpretację dyskusyjnych filmów.

Mniej wiecej raz w miesiącu (w zależności od zainteresowania i wyczerpywania tamatu) najbardziej aktywna i dociekliwa osoba w poprzednim wątku (decyzją poprzedniej takiej osoby- w tym wypadku moim) postawi pod pręgierzem dyskusji intrygujący artystycznie i możliwie wieloznaczny film. Zabawa polega na próbie jak najdokładniejszego zbadania utworu, pod wzgledem interpretacji, inspiracji, wydźwięku na płaszczyźnie filozoficznej/społęcznej/etycznej/ etc. i prezentacji swoich uwag i odczuć na tym form.
Aby ułatwić użytkownikom poruszanie się po temacie zalecamy koncentrowanie jednego postu na jednym zwięzłym spostrzeżeniu lub polemice z którymś z przedmówców (słowem albo odnosimy sie do wcześiejszego posta, albo zwracamy uwagę na inny nieporuszony wcześniej szczegół) - mam nadzieje, że to ochrnoni nas przed zbyt rozbudowanymi postami.

Wszystkie prezentowane w tym temacie odpowiedzi są relacjami z pewnych artystycznych wrażeń i w dużej mierze zależą od wiedzy, empatii i współbieżnego z filmem prądu myśli i jako takie podlegaja krytyce w umiarkowanym stopniu.
Zabawa ma nie tyle polegać na przekonaniu czytelników do swojej interpretacji, a raczej dążyć do wskazywania kolejnych kontekstów i odniesień.
Ze wzgladów zrozumiałych należy nie krępować sie przed ujawnianiem treści filmów.

Na pierwszy ogień wybralismy film Stalker z 1979.
Obrazek

Aniu, zaczniesz? O czym Twoim zdaniem jest to film?

Awatar użytkownika
Drapiąca
Osadnik
Posty:335
Rejestracja:2008-06-03, 08:31
Lokalizacja:...kolwiek

Post autor: Drapiąca » 2010-03-11, 20:38

Chętnie zacznę, Piotrze :) I mam nadzieję na odzew, bo jestem bardzo ciekawa innych interpretacji :)

Zanim przejdę do moich spostrzeżeń, może najpierw krótko opiszę swoje subiektywne wrażenia dotyczące filmu. Nie będę go tutaj recenzować i streszczać, bo nie do tego ten temat służy. Osobom, które ‘Stalkera’ nie widziały, mogę jednak powiedzieć z czystym sumieniem, ze naprawdę warto go obejrzeć.
’Stalker’ jest siermiężny, niełatwo się go ogląda. Akcja jest powolna, statyczna, wiele obrazów jest umownych. Czy to wada czy zaleta - trudno mi do końca ocenić, bo mimo, że film zdaje się przez to chwilami ciągnąć, to jednak wszytko idealnie do siebie pasuje. Nie wyobrażam sobie, żeby ten film mógł być ładniejszy czy bardziej dynamiczny, zachowując nadal swój klimat. A klimat ma przytłaczający, niepokojący, klaustrofobiczny.

Tym, co najbardziej rzuca się w oczy, jest kolorystyka. Świat poza Zoną został przedstawiony w sepii, w Zonie wprowadzono kolor.
Według fabuły Zona jest miejscem powstałym po upadku meteorytu, otoczonym kordonem policyjnym. Myślę, że wnikanie w to, czym jest dosłownie i skąd się wzięła, nie ma większego sensu, nie o tym mówi film. Ważne jest jej metaforyczne znaczenie.
Jeśli wziąć pod uwagę rok i miejsce powstania filmu (ZSRR, 1979), brunatna rzeczywistość to siermiężne radzieckie realia, a kordon otaczający Zonę to wszechobecna wtedy cenzura i inwigilacja. Zona jest ukazana w kolorze, jako niematerialna suma idei (tworzą ją umysły, które się w niej znajdują), metafora życia, wiary i drogi do samopoznania; jest jednak pełna pułapek - trzeba umieć się po niej poruszać. Kolor symbolizuje pewne wykroczenie poza bezwartościową, materialną rzeczywistość.
Wyjątkiem od tej kolorystycznej reguły jest ostatnia scena, przedstawiająca córkę Stalkera. Jest jedyna osobą poza Zoną, która została przedstawiona w kolorze, jest też jedyną osobą w całym filmie, której imię zostało wymienione. Jej smutek, jej tragedia polega właśnie na tym, że ona wszystko rozumie.

Sam Stalker, czyli osoba oprowadzająca po Zonie, to człowiek o ogromnej wiedzy i szerokim światopoglądzie, który chce i potrafi podzielić się swoją wiedzą (w pierwszej scenie widzimy jedynie ubogą, surową sypialnię Stalkera, z zaciekami na ścianach; a dopiero pod koniec filmu widać większą część pokoju, z ogromnym regałem pełnym książek). Jest takim przewodnikiem przez życie, autorytetem, który dzieli się swoimi doświadczeniami i ideami, które często są niewygodne (stąd Stalker był w więzieniu).
Z kolei symboliczną córka Stalkera są dzieci takich ludzi, urodzone w latach 70 i 80. To dzieci niedostosowane do panujących wtedy warunków (mutacja dziewczynki), ale rozumiejące świat i potrafiące dokonać niemożliwego (telepatyczne zdolności).
Poza tym, postać Stalkera kojarzy mi się mocno ze zjawiskiem jurodstwa (które właśnie w Rosji osiągnęło największy wymiar). Jest szalonym prorokiem, którego zresztą w którymś momencie Pisarz nazywa ‘Bożym błaznem’.

Wyjątkowo ważna wydaje mi się w filmie symbolika trójkąta. Bohaterów podróżujących po strefie jest trzech, rodzina Stalkera liczy trzy osoby, na początku filmu toczy się dyskusja o trójkącie bermudzkim, a Pisarz cały czas mówi o trójkącie a' b' c'. Trójkąt to symbol boskości, ale także dążenia do oświecenia lub po prostu do sukcesu.

Alegoryczne znaczenie ma też Komnata. Sądzę, że jest ona naszą wiarą, naszym celem, do którego dążymy nawet jeśli straciliśmy nadzieję. Czasem wydaje się znajdować niemal na wyciągnięcie ręki, jednak przymus obrania okrężnej drogi oznacza dla mnie, że w życiu pójście po najmniejszej linii oporu zwykle okazuje się zgubne; dłuższa droga jest bezpieczniejsza, ale oznacza wyboistą, długą wędrówkę. Da nam ona jednak życiową mądrość i doświadczenie.
Nie wiadomo, czy któryś z bohaterów w ogóle wszedł do Komnaty i moim zdaniem nie ma to w ogóle znaczenia. Ważna wydaje mi się za to jedna z ostatnich scen - juz po powrocie, w barze, w tym samym miejscu z którego rozpoczęli wędrówkę, razem z bohaterami siedzi pies, którego znaleźli w strefie. Dla mnie oznacza to, że nie wrócili ze strefy 'z pustymi rekami', że ta podróż faktycznie im coś dała, nawet jeśli nie było to dokładnie to, czego oczekiwali.

Poza tym, zauważyłam nawiązanie do dyptyku Boscha (Vision of the Hereafter ). Zauważcie podobieństwo miejsc w Zonie do kolejnych obrazów:
1.Widziana w oddali Komnata
2 Wyżymaczka
3 Zwłoki
4 Przedsionek przed Komnatą, kiedy pojawia się złotawa łuna.

W ogóle, zauważyłam dużo religijnych nawiązań. Obrazek Jana Chrzciciela w wodzie, cierniowa korona zakładana przez Pisarza, biblijne cytaty (Jezus spotykający dwóch uczniów, czy „mene, mene, tekel, uparsin”), wspomniane jurodstwo Stalkera czy nawiązania do boskiej Trójcy

Jejku, może już skończę.. I tak już się rozpisałam, a to miał nie być taki długi post :P

Swoją drogą, dla mnie takim Stalkerem jest Tarkowski, reżyser, który zabrał nas w podróż po Zonie i zadał pytanie - czy wiesz, jakie jest twoje najskrytsze pragnienie? Nie takie, które artykułujesz, tylko to, które wynika z Twojego jestestwa, i definiuje Cię poza ludzką moralnością i sumieniem. I czy gdybyś je poznał, czy na pewno chciałbyś, żeby się spełniło?
Come to the Dark Side - we have cookies!

skobel
Arystokrata
Posty:1591
Rejestracja:2008-06-02, 22:15
Lokalizacja:Łódź

Post autor: skobel » 2010-03-19, 22:22

Wybacz, że tak długo czekałaś na drugi głos. Film mnie pożarł. Co kilkanaście godzin zmieniałem zdanie co do jego ogólnej wymowy i chyba miałem w każdym wypadku rację. Jeden z tych filmów, który po obejrzeniu zostaje w człowieku na zawsze.

Ogólnie pisząc dla mnie to film o tym, że myśli, zwątpienie, opinie to coś rzeczywistego, tak samo jak krzesło, łóżko, czy książka . Zrozumcie mnie dobrze – nie są to przedmioty materialne, ale twory samoustanwiające się. Samorealizujące. Widzimy jak rzeczywistość powstaje na ekranie, bo świat, który znamy (czy aby na pewno?) to nie tylko wypadkowa kształtów, kolorów i faktury, ale osobistych skojarzeń obserwatora, jego lęków, jego wiary. W ten sposób rzeczywistość Tatarkowskiego przypomina film, który jako sztuka pozorów mówi o czymś rzeczywistym. Nikt z nas nie wierzy tak naprawdę w realia kształtowane na ekranie, ale jednocześnie wypełnia je wrażeniami, co pozwala postrzegać fikcję jako prawdę (patrzymy na postacie- nie na aktorów, śledzimy czyjeś losy – a nie rozwijamy fabułę, widzimy emocje – a nie warsztat aktorski). I na tym polega magia kina. Wierzymy w trybie warunkowym (wiemy, że to co widzimy to nie prawda, ale pozwalam sobie na emocjonalne zaangażowanie). W przypadku Stalkera alegoria cudownie zatacza koło .

Choć, film opowiada nie tylko o kinie. Podróżnicy (czworo- dodałem widza, wytłumaczę innym razem, jeśli potrzeba) w zonie spotykają pod płytką warstwą wody mnóstwo przedmiotów wypełnionych mocą skojarzeń: karabin, książkę naukową, ikonę, rękopis czy nawet rybki akwariowe i szkielety kochanków. Okazuje się, że niemal każdą dziedzinę działalności człowieka sprowadzić można się do kwestii wiary ( w coś - niekoniecznie wiary w sensie religijnym). Wojna czy nauka w mniej oczywistym stopniu niż sztuka, czy religia polegają na ustanawianiu i utrwalaniu własnego credo - zmuszając do kontrastowania świata fizycznego ze światem wewnętrznym i decydowania o kształcie świata jako całości - świata o konsystencji półmaterialnej. Świata warunkowego, którym rzeczywistość jest projekcją samych odbiorców. Sil pomóż bo nie potrafię tego dobrze zdefiniować.

Być może taką onologię ma zasugerować woda w filmie. Trudno znaleźć scenę, w której ta by się nie pojawiała –Spuchnięte od wilgoci ściany w mieszkaniu Stalkera, kałuże we wnętrzu baru, spotkanie z Pisarzem w porcie. Ciągle coś ciurka, coś się przelewa – Stalker myje zęby, pies chłepcze mleko, (które jakby naumyślnie zostaje wylane), Pisarz wpada w kałużę, lub wręcz brodzi po zatopionych korytarzach a Profesor przechodzi przez wodospad. Istna Pantha Rei. Chętnie dowiem się czy też dostrzegliście wodnistość filmu, i jakie ma dla was znaczenie.

Kryzys wiary podróżników okazuje się stalinowskim spustoszeniem duchowym, gdzie obywatelowi odbierano prawa do jakichkolwiek decyzji (od ekonomicznych< nie lzia!>, poprzez życie religijne <nie lzia!> po sztukę <nie lzia!>) przecinając pępowinę łaczącą go z tak zdefiniowanym światem (tę miałkość wewnętrzną mogę również odseparować od geopolityki). Bo podróżnicy okazuja się być takimi nieborakami- ślepe to, łazi, gdzie nie trzeba i jeszcze się przewróci bobo- każdy jeden jest niezdolny do koegzystencji ze swoim światem wiary. Nadzieja walczy z goryczą. Wiara ze zwątpieniem. Trudno mi było jednoznacznie stwierdzić, kto ostatecznie wierzy w komnatę. Stalker? Jego żona? Pisarz? Naukowiec?
Nie potrafią zrozumieć siebie ani swojego Weltschmercu (sic!), choć zdaja sobie sprawę, że ukojenie mogą znaleźć tylko uzgadniając pragnienia świadome i te ukryte. To niemożliwe- nikt tego nie potrafi; ponoszą klęskę, choć nie wracają z pustymi rękoma. Nawet ogołoconym z namiętności człowiekiem targają emocje, których pojąć nie zdołą, bo wszystko, co widzi, wszystko w co wierzy, jest zabrudzone jego percepcją, filtrem własnego istnienia. Nie wystarczy powiedzieć, że chcemy wierzyć – trzeba skonkretyzować w co. I tu widzę taka gorzką prawdę – tworzymy świat poprzez projekcję siebie (pierwszy akapit), lecz jednocześnie możemy bazować wyłącznie na tym, co mamy pod ręką (a trzymając się filmowej estetyki pod nogą)- nieprzypadkowo szlak podróżników wypadł po reliktach przeszłości- my powstajemy z przetrawionego cmentarzyska świata. Aurra, Ifka- znów mi brakuje słów.

Czym jest strefa? Nie różni się niczym od reszty otoczenia. Oprócz tego, ze bohaterowie przypisują jej specjalne znaczenie. Łąka, zardzewiały poligon, szyny kolejowe- normalna rzecz, Różni się tylko wiarą podróżników. No i –rzecz jasna – widzowie przypisują strefie specjalne znaczenie. Różni się tylko kolorem.

Już pisałem, że nadzieja kłóci się z rozczarowaniem, nie? Szklanka spadłą trącona mocą telekinetyczną, czy wibracjami wywołanymi przez pociąg? Znikający ptak to błąd montażu, czy magia komnaty? Stalker to oszust, czy wizjoner? Zona istnieje? Kwestia wiary?

A może się całkowicie mylę?

Awatar użytkownika
Drapiąca
Osadnik
Posty:335
Rejestracja:2008-06-03, 08:31
Lokalizacja:...kolwiek

Post autor: Drapiąca » 2010-04-28, 01:57

Widzę, że dyskusja o Stalkerze nie zaowocowała dziesiątkami komentarzy, a szkoda ;)

Piotrze, postaram Ci się odpowiedzieć w miarę krótko.
Przede wszystkim, napisałeś o wielu rzeczach, które zauważyłam, a o których już nie pisałam, żeby nie przedłużać, ale cieszę się, że o nich wspomniałeś.
skobel pisze:Co kilkanaście godzin zmieniałem zdanie co do jego ogólnej wymowy i chyba miałem w każdym wypadku rację.
To ciekawe, miałam podobnie. Czasem miałam wrażenie, że film mówi o wierze, czasem, że jest metaforą radzieckiej rzeczywistości, czasem, że mówi o najprostszym, codziennym życiu, czasem, że o ludzkich celach i pragnieniach, czasem...
Która interpretacja jest właściwa? Każda? A może nie ma właściwej interpretacji?
Podróżnicy (czworo- dodałem widza, wytłumaczę innym razem, jeśli potrzeba)
Dokładnie takie wrażenie odniosłam, film jest tak skonstruowany, że jako widz czułam się czwartym podróżnikiem; nieprzypadkowo wcześniej napisałam, że Tarkowski zabiera widza w podróż po zonie.
Ten zabieg to majstersztyk, trzeba naprawdę ogromnego reżyserskiego kunsztu, żeby wzbudzić w widzu odczucie osobistego uczestnictwa w tym, co się dzieje na ekranie.
Wojna czy nauka w mniej oczywistym stopniu niż sztuka, czy religia polegają na ustanawianiu i utrwalaniu własnego credo - zmuszając do kontrastowania świata fizycznego ze światem wewnętrznym i decydowania o kształcie świata jako całości - świata o konsystencji półmaterialnej. Świata warunkowego, którym rzeczywistość jest projekcją samych odbiorców.
Tutaj znów zatacza się koło. Dokładnie tym jest Zona - projekcją jej odbiorców. Budują ją umysły ludzi, którzy do niej wkraczają. Umysł widza nie jest wyjątkiem.
Istna Pantha Rei. Chętnie dowiem się czy też dostrzegliście wodnistość filmu, i jakie ma dla was znaczenie.
To prawda; film cały wręcz ociekał ;)
Czy panta rhei? Hm, akurat tak tego nie skojarzyłam, dla mnie woda była raczej symbolem czegoś nieuchwytnego, jak wiara. Istnieje, daje życie, ale jednak przelewa się przez palce i sama w sobie nie ma kształtu, dopóki jej go nie nadasz. Poza tym, woda w wielu kulturach jest symbolem moralnego obmycia (vide chrześcijaństwo).
Ale panta rhei też ma sens, szczególnie, że sama zona była miejscem, które fluktuuje, zmienia się za każdym razem kiedy się ją odwiedza.

Nie potrafią zrozumieć siebie ani swojego Weltschmercu (sic!), choć zdaja sobie sprawę, że ukojenie mogą znaleźć tylko uzgadniając pragnienia świadome i te ukryte. To niemożliwe- nikt tego nie potrafi; ponoszą klęskę, choć nie wracają z pustymi rękoma. (...) I tu widzę taka gorzką prawdę – tworzymy świat poprzez projekcję siebie (pierwszy akapit), lecz jednocześnie możemy bazować wyłącznie na tym, co mamy pod ręką (a trzymając się filmowej estetyki pod nogą)- nieprzypadkowo szlak podróżników wypadł po reliktach przeszłości- my powstajemy z przetrawionego cmentarzyska świata.
Nie do końca się tu z Tobą zgodzę. Jeśli znajdziesz w sobie odwagę, możesz dotrzeć w głąb siebie, możesz dotrzeć do tego najskrytszego pragnienia, ale właśnie ta świadomość może nie przynieć Ci ukojenia, jeśli okaże się, że w głębi duszy praniesz czegoś, co wykracza poza Twój kręgosłup moralny, zbudowany własnie na naszym cywilizacyjnym dziedzictwie i tym wszystkim, co nas otacza, wśród czego żyjemy.
Dlatego w Zonie to wszystko jest pod wodą, odgrodzone jakby od rzeczywistości. Owszem, to wszystko istnieje, wywarło na nas piętno, ale to wszystko jest jedynie nieistotną fasadą bo, koniec końców, prawdziwe ego nie może zostać okiełznane przez nasze superego.
Czym jest strefa? Nie różni się niczym od reszty otoczenia. Oprócz tego, ze bohaterowie przypisują jej specjalne znaczenie.
W takim razie, czemu została odgrodzona, jeśli niczym sie nie różni? Dlaczego nie śpiewają w niej ptaki? Czemu nic nie pachnie?
Szklanka spadłą trącona mocą telekinetyczną, czy wibracjami wywołanymi przez pociąg? Znikający ptak to błąd montażu, czy magia komnaty? Stalker to oszust, czy wizjoner? Zona istnieje? Kwestia wiary?
Chociaż to pytania retoryczne, jestem bardzo ciekawa, jak Ty sam byś na nie odpowiedział. Co więcej, myślę że odpowiedzi na nie mogą mocno sprecyzować osobiste postrzeganie tego filmu.
Napiszesz?
Come to the Dark Side - we have cookies!

skobel
Arystokrata
Posty:1591
Rejestracja:2008-06-02, 22:15
Lokalizacja:Łódź

Post autor: skobel » 2010-04-28, 08:00

Jasne, że napiszę, tylko przypomnę sobie film, ok?
Chętnie zagram sesję...
zgłoszenia mejlem.

ODPOWIEDZ