BSG - czyli Bij Starego Grata
Moderator:Avalanche
BSG - czyli Bij Starego Grata
W sobotę pojawi się długo oczekiwana nowa gra smerfa - BSG.
Pierwsza gra już umówiona :P
Pierwsza gra już umówiona :P
No wiec inauguracyjna partyjke mamy juz za soba, czas wiec na podsumowanie:
1) Gralo sie niesamowicie - non stop nie bylo wiadomo jak sie dalej gra potoczy, wynik w zasadzie sie wyklarowal na 2 ruchy przed koncem - do samego konca wszystko jeszcze bylo mozliwe...
2) Mechanika tajnego glosowania podczas kryzysow sprawdza sie wysmienicie... te wzajemne oskarzenia, ta paranoja :D
3) Gra jest (tak mi sie wydaje) mocno trudna dla ludzi - u nas wyszla konfiguracja w zasadzie najbardziej optymalna (do pierdla poszli prawdziwi Cyloni, takze nie tracilismy ruchow na niecelne oskarzenia) a i tak dostalismy (my - ludzie) w trabke na koniec...
Ogolnie polecam zdecydowanie, czekam na pwtorke :D
1) Gralo sie niesamowicie - non stop nie bylo wiadomo jak sie dalej gra potoczy, wynik w zasadzie sie wyklarowal na 2 ruchy przed koncem - do samego konca wszystko jeszcze bylo mozliwe...
2) Mechanika tajnego glosowania podczas kryzysow sprawdza sie wysmienicie... te wzajemne oskarzenia, ta paranoja :D
3) Gra jest (tak mi sie wydaje) mocno trudna dla ludzi - u nas wyszla konfiguracja w zasadzie najbardziej optymalna (do pierdla poszli prawdziwi Cyloni, takze nie tracilismy ruchow na niecelne oskarzenia) a i tak dostalismy (my - ludzie) w trabke na koniec...
Ogolnie polecam zdecydowanie, czekam na pwtorke :D
No i za nami kolejna niesamowita rozgrywka (a w momencie, gdy to piszę, pewnie dobiega końca trzecia). Tym razem ludziom udało się pokonać wstrętne tostery, chociaż ostatnie pół godziny gry było w zasadzie balansowaniem na ostrzu żyletki
Trochę o tyle nam sprzyjał fart, że jedna osoba (Tjal) dostała obie karty bycia Cylonem, stąd na 6 osób był tylko 1 Cylon i 1 sympatyk - gdyby te karty rozłożyły się inaczej, przewiduję, że zostalibyśmy lekko rozsmarowani :D
Tak, czy siak, nie pamiętam bardziej emocjonującej rozgrywki w jakąkolwiek planszówkę od dłuższego czasu
Trochę o tyle nam sprzyjał fart, że jedna osoba (Tjal) dostała obie karty bycia Cylonem, stąd na 6 osób był tylko 1 Cylon i 1 sympatyk - gdyby te karty rozłożyły się inaczej, przewiduję, że zostalibyśmy lekko rozsmarowani :D
Tak, czy siak, nie pamiętam bardziej emocjonującej rozgrywki w jakąkolwiek planszówkę od dłuższego czasu
Piszę jako osobny post, bo trochę inna kwestia tu się rysuje. Otóż okazuje się, że w paru momentach zagraliśmy nie całkiem zgodnie z zasadami, tudzież nie do końca efektywnie. No i tak:
1) Przy zmianie prezydenta karty Quorum wracają do decku (my w pierwszej partii przekazywaliśmy je nowemu prezydentowi).
2) Jeżeli Cylon się odkrywa, to odkrywa jedną kartę tylko. Jeżeli ma drugą kartę Cylona (tak jak Tjal wczoraj), to może ją dać innemu graczowi. Trochę by to nas ostro uwaliło...
3) Jeśli idzie o specjalną zdolność Helo (przerzut jednego rzutu kostką w swojej turze) to doczytałem na BGG, że generalnie ludzie grają tak, że Helo może przerzucać dowolny rzut, niekoniecznie wykonany przez siebie (tzn. może przerzucić atak raidera na vipera, którego pilotuje - taką sytuację mieliśmy) - może też np. przerzucić atak basestara na Galaktykę. Warunek tylko jeden - że rzut jest w turze Helo (a nie na przykład w turze innego gracza, który daje Helo Executive Order).
Jak znajdziemy więcej takich kwiatków to dopiszę. Co do punktu trzeciego to pewnie logika jest taka, że wszystkie rzuty w swojej turze wykonuje aktywny gracz - to my tak tylko się przekrzykujemy, kto ma strzelać w Galaktykę basestarami
1) Przy zmianie prezydenta karty Quorum wracają do decku (my w pierwszej partii przekazywaliśmy je nowemu prezydentowi).
2) Jeżeli Cylon się odkrywa, to odkrywa jedną kartę tylko. Jeżeli ma drugą kartę Cylona (tak jak Tjal wczoraj), to może ją dać innemu graczowi. Trochę by to nas ostro uwaliło...
3) Jeśli idzie o specjalną zdolność Helo (przerzut jednego rzutu kostką w swojej turze) to doczytałem na BGG, że generalnie ludzie grają tak, że Helo może przerzucać dowolny rzut, niekoniecznie wykonany przez siebie (tzn. może przerzucić atak raidera na vipera, którego pilotuje - taką sytuację mieliśmy) - może też np. przerzucić atak basestara na Galaktykę. Warunek tylko jeden - że rzut jest w turze Helo (a nie na przykład w turze innego gracza, który daje Helo Executive Order).
Jak znajdziemy więcej takich kwiatków to dopiszę. Co do punktu trzeciego to pewnie logika jest taka, że wszystkie rzuty w swojej turze wykonuje aktywny gracz - to my tak tylko się przekrzykujemy, kto ma strzelać w Galaktykę basestarami
Polecam faka do zasad:
http://new.fantasyflightgames.com/ffg_c ... Q-ver2.pdf
Co do kart kworum chyba zasady mówią coś innego, że niby karty kworum tworzą rękę prezydenta, która jest przekazywana wraz z tytułem.
Tą drugą kartę przynależności można przekazać innemu graczowi dzięki lokacji Resurrection Ship. Dobry sposób na rzucenie na kogoś podejrzeń, nawet przy blefie.
http://new.fantasyflightgames.com/ffg_c ... Q-ver2.pdf
Co do kart kworum chyba zasady mówią coś innego, że niby karty kworum tworzą rękę prezydenta, która jest przekazywana wraz z tytułem.
Tą drugą kartę przynależności można przekazać innemu graczowi dzięki lokacji Resurrection Ship. Dobry sposób na rzucenie na kogoś podejrzeń, nawet przy blefie.
To prawda. Czyli jednak dobrze graliśmy.ThePiachu pisze:Co do kart kworum chyba zasady mówią coś innego, że niby karty kworum tworzą rękę prezydenta, która jest przekazywana wraz z tytułem.
Dobry sposób? To jest po prostu straszne... Odkrywasz się jako cylon, oddajesz drugą kartę (człowieka na przykład) komuś innemu... i co się dzieje? Przy założeniu, że nie wszyscy cyloni się jeszcze odkryli, delikwent natychmiast ląduje w pierdlu... bo jakoś nie widzi mi się, żeby udało mu się przekonać resztę, że dostał człowieka, a nie cylona...ThePiachu pisze:Tą drugą kartę przynależności można przekazać innemu graczowi dzięki lokacji Resurrection Ship. Dobry sposób na rzucenie na kogoś podejrzeń, nawet przy blefie.
Spostrzeżenia po dzisiejszych sesjach:
-jak się jest cylonem nie oskarżać naszego kolegę z blizną, bo trudno jest się z nim awanturować
-Zarek na prezydenta w pierwszej turze
-Jak się jest w brigu to nie lamentować, nie jest źle. Jeżeli się nie jest pilotem albo naprawiaczem na sypiącym się statku to próbować robić cokolwiek poza wychodzeniem (bo pewnie się nie ude bez Zareka)
-Aktywować vipery npc, często (najlepiej przez executive order jak się już tam stoi)
-Używać komunikacji
Ktoś się pytał o link do zasad:
http://new.fantasyflightgames.com/ffg_c ... ok-web.pdf
To jak, kto chce grać za tydzień? Mi się gra podoba, mogę zagrać z 3 razy od 13 ;).
-jak się jest cylonem nie oskarżać naszego kolegę z blizną, bo trudno jest się z nim awanturować
-Zarek na prezydenta w pierwszej turze
-Jak się jest w brigu to nie lamentować, nie jest źle. Jeżeli się nie jest pilotem albo naprawiaczem na sypiącym się statku to próbować robić cokolwiek poza wychodzeniem (bo pewnie się nie ude bez Zareka)
-Aktywować vipery npc, często (najlepiej przez executive order jak się już tam stoi)
-Używać komunikacji
Ktoś się pytał o link do zasad:
http://new.fantasyflightgames.com/ffg_c ... ok-web.pdf
To jak, kto chce grać za tydzień? Mi się gra podoba, mogę zagrać z 3 razy od 13 ;).
- GoodNecromancer
- Przewodniczący SMF
- Posty:1290
- Rejestracja:2009-01-31, 20:35
- Lokalizacja:Łódź
ThePiachu,
Mnie gierka się bardzo podoba, zasady ma na tyle nieskomplikowane, że juz po dwukrotnym zagraniu jakoś się załapuje. A jakie niesie możliwości. Po dzisiejszej (ostatniej) rozgrywce dopiero zaczęło do mnie docierać, jak niesamowicie zakręcona może być rozgrywka, kiedy po 1 czy 2 checkach nie zostanie Cylon ujawniony, czy rozpoznany. Zupełnie normalna może być kolejność kryzysów, a czasami wręcz nieprzewidywalna - nie ma to jak 3 kolejne kryzysiki z armią cylońskich statków, nie?
I nadal zdumiewa mnie nieprzewidywalność gry, gdyż nawet przy 2 aktywnych Cylonach ludzie są w stanie, przy odrobinie farta, przetrwać do następnego skoku, a kolejny przelot może się toczyć zupełnie inaczej.
Trzecia sprawa dość ciekawa, co zauważyłem po dzisiejszej rozgrywce, że trochę chyba kosztowne dla kolejnych etapów jest unikanie kryzysów kosztem zrzucenia kart z ręki. Owszem, załatwia to kryzys aktualny, ale ogranicza siłę przetargową do walki z następnymi kryzysami. Choć po prawdzie, to BSG to chyba taki typ gry, że jakieś dalsze planowanie jest bezcelowe, bo z założenia - jak w serialu - ludzie już z założenia mają trochę przechlapane i chyba rzeczywiście jedyna słuszna taktyka to radzić sobie na wszelkie możliwe sposoby z bieżącym kryzysem.
Natomiast jedna rzecz przyszła mi dzisiaj do głowy - pewno wielu z Was, już bardziej doświadczonych w BSG, pomyślało o tym dużo wcześniej - że w aspekcie taktyki chyba najlepiej dla KAŻDEGO uczestnika tuż przed osiągnięciem do połowy gry (czyli do ponownego rozdania "lojalek") jest zachowanie na ręku kilku (im więcej, tym lepiej) kart o wysokich nominałach. Bo jak dzielny i lojalny człowiek dostanie przy kolejnym losowaniu kartę Cylona, to zanim się ujawni, będzie mógł jakieś kryzysy "załatwić"
Mnie gierka się bardzo podoba, zasady ma na tyle nieskomplikowane, że juz po dwukrotnym zagraniu jakoś się załapuje. A jakie niesie możliwości. Po dzisiejszej (ostatniej) rozgrywce dopiero zaczęło do mnie docierać, jak niesamowicie zakręcona może być rozgrywka, kiedy po 1 czy 2 checkach nie zostanie Cylon ujawniony, czy rozpoznany. Zupełnie normalna może być kolejność kryzysów, a czasami wręcz nieprzewidywalna - nie ma to jak 3 kolejne kryzysiki z armią cylońskich statków, nie?
I nadal zdumiewa mnie nieprzewidywalność gry, gdyż nawet przy 2 aktywnych Cylonach ludzie są w stanie, przy odrobinie farta, przetrwać do następnego skoku, a kolejny przelot może się toczyć zupełnie inaczej.
Trzecia sprawa dość ciekawa, co zauważyłem po dzisiejszej rozgrywce, że trochę chyba kosztowne dla kolejnych etapów jest unikanie kryzysów kosztem zrzucenia kart z ręki. Owszem, załatwia to kryzys aktualny, ale ogranicza siłę przetargową do walki z następnymi kryzysami. Choć po prawdzie, to BSG to chyba taki typ gry, że jakieś dalsze planowanie jest bezcelowe, bo z założenia - jak w serialu - ludzie już z założenia mają trochę przechlapane i chyba rzeczywiście jedyna słuszna taktyka to radzić sobie na wszelkie możliwe sposoby z bieżącym kryzysem.
Natomiast jedna rzecz przyszła mi dzisiaj do głowy - pewno wielu z Was, już bardziej doświadczonych w BSG, pomyślało o tym dużo wcześniej - że w aspekcie taktyki chyba najlepiej dla KAŻDEGO uczestnika tuż przed osiągnięciem do połowy gry (czyli do ponownego rozdania "lojalek") jest zachowanie na ręku kilku (im więcej, tym lepiej) kart o wysokich nominałach. Bo jak dzielny i lojalny człowiek dostanie przy kolejnym losowaniu kartę Cylona, to zanim się ujawni, będzie mógł jakieś kryzysy "załatwić"
Necro
aka
Good Necromancer
aka
Good Necromancer